Temat zwolnień lekarskich od dawna wywołuje burzliwe dyskusje. Wiele osób uważa, że zatrudnieni ich nadużywają i dość często biorą L4 tylko po to, by zrealizować swoje plany niezwiązane z pracą. Czy rzeczywiście tak to wygląda, nie nam oceniać, jednak są historie, które pokazują, że może być w tym ziarnko prawdy. Jedną z nich opisała niedawno "Gazeta Wyborcza".
Właścicielka prywatnego przedszkola Hutniczek w Krakowie na podstawie facebookowego profilu nauczycielki Małgorzaty Dobruckiej odtworzyła aktywność kobiety w czasie zwolnienia lekarskiego. W jej opinii była wtedy między innymi w Teatrze Ludowym oraz koncercie w Nowohuckim Centrum Kultury.
Wzywam panią do wyjaśnienia uczestnictwa w różnych aktywnościach w czasie choroby. Czas zwolnienia powinna wykorzystać na rekonwalescencję oraz powrót do zdrowia. Tymczasem pani w trakcie choroby: 23 maja w godzinach popołudniowych była w Teatrze Ludowym. 23 maja była pani na Uniwersytecie Jagiellońskim na spotkaniu dyrektorów szkół z wiceminister K. Lubnauer. 2 czerwca po g.19 była pani na koncercie z Nowohuckim Centrum Kultury. 15 czerwca pojechała pani na koncert do Wadowic. Wszystkie te aktywności dokumentowała pani w mediach społecznościowych
- czytamy w piśmie, do którego dotarła "Wyborcza". Zapewniła również, że "zwraca się do ZUS-u". Zdaniem nauczycielki w tej sytuacji jest jeszcze druga strona medalu. Właśnie dlatego postanowiła podziękować "pani dyrektor za super dziennik aktywności" i poinformować o tym swojego lekarza. W jego opinii takie śledztwo " zakrawa na stalking". Co zatem na to Zakład Ubezpieczeń Społecznych?
Redakcja "GW" zwróciła z prośbą o komentarz w sprawie do przedstawicieli Zakładu. Okazuje się, że na L4 nauczycielki była informacja o tym, że ma prawo wychodzić. ZUS wyjaśnił natomiast, że "w czasie zwolnienia pacjent powinien postępować tak, by jak najszybciej odzyskać sprawność i wrócić do pracy. Na zwolnieniu chory może podejmować tylko te czynności, które nie przeszkodzą w powrocie do zdrowia". W tym wszystkim chodzi jednak o coś jeszcze.
Według Małgorzaty Dobruckiej jakiś czas wcześniej do przedszkola trafiła dziewczynka, która stale płakała. Nauczycielka zgłaszała ten fakt dyrekcji, jednak to nie przyniosło żadnych efektów. W związku z tym postanowiła sama skontaktować się z rodzicami.
Prosimy o przemyślenie i nienarażanie dziecka na niepotrzebny stres i traumę
- napisała rodzicom i poszła na zwolnienie lekarskie. Kilka dni później dowiedziała się, że nałożono na nią karę porządkową w formie upomnienia. Zdaniem dyrektorki przedszkola informacja przekazana rodzicom została "sformułowana w sposób niedopuszczalny, niezgodny z zasadami komunikowania sytuacji trudnych". Kobieta odwołała się od kary i napisała pismo z żądaniem zaprzestania mobbingu. Właśnie wtedy otrzymała pismo dotyczące prześledzenia jej aktywności w mediach społecznościowych i chęci zawiadomienia o tym Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Pracodawca może przeprowadzić kontrolę prawidłowego wykorzystywania zwolnień lekarskich. Nie jest standardem, że firma dzieli się przyczyną swoich wątpliwości co do prawidłowego wykorzystania zwolnienia przez pracownika. Ale mamy przypadki, że pracodawca odnosi się do aktywności w szeroko pojętych portalach społecznościowych
- komentuje ZUS.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.