Wysokie temperatury utrzymujące się w Polsce wpływają niekorzystnie nie tylko na ludzi, lecz także środowisko. Sytuację dodatkowo pogarsza brak opadów. Co prawda pojawiają się burze, ale nie są one w stanie poprawić sytuacji w dłuższej perspektywie. Nasze działania mogą mieć tu jednak wpływ, z czego zdają sobie sprawę władze gmin. Co na ten temat mówi prawo?
Jak donosi Wirtualna Polska, tego lata już ponad 125 gmin ogłosiło komunikaty o konieczności ograniczenia zużycia wody. Wszystkie takie apele znajdziemy na mapie apeli (zakazów) o ograniczenie zużycia wody wodociągowej opracowywanej od 2019 roku przez autorów bloga "Świat Wody" (dostępna pod tym adresem). Zazwyczaj w takich sytuacjach pojawia się też prośba do mieszkańców o niepodlewanie trawników i ogrodów, najczęściej w godzinach 6-22. Niektórzy idą tu jednak o krok dalej. Przykładem tego jest wójt gminy Stawiguda koło Olsztyna w województwie warmińsko-mazurskim, Michał Kontraktowicz, który zarządzenie z tym związane wprowadził już w 2019 roku. Co więcej, przypadki łamania zakazu mają być zgłaszane na policję.
Chodzi o czynniki ekonomiczne i ekologiczne, trudno ocenić, który jest wiodący. Woda jest cennym zasobem, który wydobywamy z ujęć głębinowych. Ponosimy koszty jej wydobycia, uzdatnienia oraz dystrybucji siecią. Uważam, że wylewając wodę wodociągową na trawnik, marnujemy pieniądze mieszkańców
- wyjaśnia wójt Kontraktowicz, cytowany przez WP. Często można się też spotkać z przestrogami o karach finansowych za podlewanie ogródków. Okazuje się jednak, że samorządy nie do końca są do tego upoważnione. "Rzeczpospolita" wyjaśnia, że często przywołują się tutaj art. 54 Kodeksu wykroczeń, który mówi o naruszeniu "przepisów porządkowych o zachowaniu się w miejscach publicznych", przy czym prywatna posesja nie jest oczywiście "miejscem publicznym". Mimo wszystko, patrząc na obecną sytuację pogodową, apele gmin warto wziąć sobie do serca.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej zwraca uwagę, że warunki w Polsce stale się pogarszają. Do tej pory wydano 25 regionalnych ostrzeżeń o suszy hydrologicznej.
Na 110 stacjach hydrologicznych w naszej sieci liczącej 800 miejsc obserwujemy przepływy wody poniżej średniej wieloletniej. 57 proc. rzek ma niski stan wody. Złe są wyniki dotyczące pomiarów wilgotności gleby
- mówi Jan Szymankiewicz, hydrolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Według eksperta do realnej poprawy potrzebny byłby deszcz trwający kilkanaście dni. Opady towarzyszące burzom są gwałtowne, ale punktowe i ostatecznie trafiają do kanalizacji oraz rzek.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.