13-latek zgubił się w Beskidach. Zamiast wołać o pomoc, wpisał się do księgi

Ratownicy GOPR w Beskidach mieli w ubiegły weekend ręce pełne roboty. Interwencji było wiele, natomiast jedna z nich wyróżniała się na tle pozostałych. W drodze na Jałowiec 13-latek odłączył się od swojego ojca. Mężczyzna natychmiast wezwał pomoc, lecz jego syn nie zamierzał bezczynnie czekać na ratunek. Wszedł na szczyt i sięgnął po książkę wpisów.

W sobotę 31 sierpnia 2024 roku mężczyzna wraz z synem chcieli dotrzeć do chatki Adamy, gdzie powinni spędzić noc. Swoją wędrówkę rozpoczęli w okolicach dworca kolejowego w Suchej Beskidzkiej i kierowali się w stronę Jałowca. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem. Na Kiczorze za Przysłopem ojciec zorientował się, że syn zniknął. Zaczął go szukać, a jakiś czas później poprosił o pomoc ratowników Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Do akcji wkroczyły zespoły zmotoryzowane oraz piesze.

Zobacz wideo Policyjny "Sokół" zakończył służbę w górach. Policyjni lotnicy spędzili w powietrzu prawie 47 godzin

Zgubił się w Bieszczadach. Sam dotarł na szczyt i umieścił w księdze wpisów prośbę o pomoc

W poszukiwaniach uczestniczyli również policjanci, którzy przekazali ratownikom, że turyści widzieli dziecko idące w kierunku Jałowca. Okazało się, że się nie mylili, ponieważ nastolatkowi udało się dotrzeć na szczyt. Tam sięgnął po książkę przeznaczoną dla turystów i umieścił na kartce swoje imię, nazwisko oraz prośbę o pomoc.

Na szczycie w książce wpisów odnaleziono wpis z imieniem i nazwiskiem chłopca i prośbą o pomoc. 13-latek został odnaleziony przez leśniczego i przetransportowany przez ratowników do miejsca, gdzie razem z ojcem zostali przekazani policji

- relacjonowali ratownicy GOPR. Wygląda na to, że jego pomysłowość pozwoliła na to, by ta historia miała szczęśliwe zakończenie. Dzięki temu chłopiec został odnaleziony stosunkowo szybko.

Akcje ratownicze w górach. W jeden weekend pomocy potrzebowało aż 41 osób

Niestety podobne zaginięcia oraz różnego rodzaju wypadki są codziennością ratowników dbających o bezpieczeństwo miłośników górskich wycieczek. W miniony weekend - 31.08 - 04.09 2024 r. - beskidzcy goprowcy musieli interweniować aż 16 razy. Największą akcją była ewakuacja turystów z trasy kolei linowej na Czantorię. Ostatecznie pomogli łącznie 41 osobom.

W sobotę doszło też do poważnego wypadku paralotniarza w rej. Wapiennika (Beskid Śląski, Lipowa). Mężczyzna z urazem miednicy i złamaniem kości udowej został zabezpieczony przez ratowników oraz przekazany zespołowi Lotnicze Pogotowie Ratunkowe #Ratownik4. Drogą powietrzną trafił do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsko-Biała. Oprócz wyżej opisanych ratownicy interweniowali w 4 wypadkach turystycznych oraz 10 wypadkach z udziałem rowerzystów górskich

- przekazało GOPR Beskidy. Warto zatem pamiętać, że tego typu wędrówki wymagają odpowiedniego przygotowania, ponieważ niekiedy to może nawet uratować nam życie. W górach panują specyficzne warunki atmosferyczne, a pogoda w każdej chwili może ulec zmianie, dlatego należy przede wszystkim zadbać o porządne i wygodne buty, które będą chronić nasze stopy oraz staw skokowy, ciepłe i wodoodporne ubrania oraz wodę. Przydatna będzie również mapa, okulary i krem z filtrem. W przypadku niektórych tras warto zabrać ze sobą także sprzęt do wspinaczki.
Jeśli jednak będziesz potrzebować pomocy, należy wezwać GOPR, dzwoniąc pod bezpłatny numer telefonu alarmowego: 985 lub 601 100 300.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.