Od czasu do czasu standardowym zorzom polarnym towarzyszą również tak zwane antyzorze, które określa się mianem czarnej zorzy polarnej. Jest to niezwykle rzadkie i tajemnicze zjawisko będące efektem unikalnych procesów fizycznych w jonosferze. Niedawno okazję do takich obserwacji mieli mieszkańcy Alaski.
Ostatnia antyzorza została sfotografowana pod koniec listopada tego roku przez łowcę podniebnych zjawisk Todda Salata. Pojawiła się na niebie na dosłownie kilka minut, a potem wręcz "rozpłynęła się w powietrzu".
Widziałem dziwną zorzę polarną dryfującą nad niebem południowo-środkowej Alaski o 4 rano w piątek 22 listopada 2024 roku. Wyłoniła się z północnego zachodu i wyglądała jak litera 'E'
- czytamy we wpisie na Facebooku. Klasyczne zorze polarne pojawiają się stosunkowo często i powstają, gdy naładowane cząstki wiatru słonecznego zderzają się z atomami w górnych warstwach atmosfery. W przypadku czarnej zorzy ten proces wygląda nieco inaczej. Wówczas elektrony są wypychane z atmosfery, zamiast do niej wpadać, wskutek czego w zorzy tworzą się pewnego rodzaju ciemne "dziury". Ich obecność jest zatem charakterystycznym elementem niezwykle rzadkiej antyzorzy. W ten sposób w widocznej i mieniącej się na różne kolory tafli światła powstają przerwy. Dzięki temu na niebie mogą pojawiać się także różnego rodzaju symbole. Tym razem powstało coś, co niektórym przypominało literę "E", natomiast innym cyfrę "3".
To "E", "3", czy coś jeszcze innego?
- pyta autor zdjęć.
Jak informuje serwis Focus, z badań opublikowanych w Nature w 2001 roku wynika, że czarne zorze zazwyczaj pojawiają się na wysokości około 20 tys. kilometrów. Ma to bezpośredni związek z tym, że te regiony są ubogie w ujemnie naładowane cząstki oraz zawierają dodatnie struktury potencjału elektrycznego. Dzięki temu mogą wysyłać elektrony z jonosfery do kosmosu. Nazwa antyzorza wzięła się natomiast od tego, że w rzeczywistości jest to przerwanie zjawiska zorzy polarnej. Zdaniem prof. Görana Marklunda z Laboratorium Alfvéna w Szwecji w tym przypadku można mówić również o "braku aktywności zorzowej". Nie zmienia to jednak faktu, że jest to niezwykle rzadkie i jednocześnie pożądane przez naukowców zjawisko, które niekiedy trudno dostrzec gołym okiem. Najlepszym miejscem do podziwiania czarnej zorzy są regiony polarne, szczególnie w czasie wysokiej aktywności słoneczne. Ciekawe jest również to, że antyzorze po raz pierwszy zidentyfikowano dopiero pod koniec lat 90. XX wieku, a dokładne analizy przeprowadzono natomiast we wspomnianym wcześniej 2001 roku.
Dziękuje my, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!