Podlewanie trawnika czy innych upraw w naszym ogrodzie jest rutynową czynnością, którą w cieplejsze dni wykonujemy z większą częstotliwością. Niestety, w czasie gdy rośliny bardziej potrzebują wody, zwiększa się również zapotrzebowanie na nią w innych obszarach. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) ostrzega, że w 2024 roku susze mogą stanowić szczególnie duży problem, w związku z czym o zakazach podlewania ogródków możemy słyszeć dość często.
Rzecznik IMGW już w połowie maja informował, że w całym kraju występowała susza glebowa, zwana również suszą rolniczą, która może przerodzić się w suszę hydrologiczną.
Są takie miejsca na mapie Polski, jak na przykład Piła czy Zielona Góra, w których to od początku maja nie zanotowano ani jednej kropli deszczu. Z kolei w Gorzowie Wielkopolskim i w Mławie spadło zaledwie 0,1 milimetra, a w całej centralnej części kraju spadło do jednego milimetra deszczu
- wyjaśniał Grzegorz Walijewski, cytowany przez Polskie Radio. Takie sytuacje prowadzą do wprowadzania zakazów podlewania ogródków, a konkretnie poboru wody z sieci wodociągowej z przeznaczeniem do podlewania i zraszania przydomowych ogródków, także trawników, klombów, tuneli foliowych, szklarni oraz upraw działkowych, rolnych i sadowniczych, a także napełniania wodą basenów. Od 16 maja tego roku do odwołania taki zakaz obowiązuje już w gminie Borkowice w godzinach od 6 do 22. Podobną decyzję podjęły gminy Brześć Kujawski, Boniewo, Brwinów i Koneck. W innych miejscach z kolei władze apelują o racjonalne korzystanie z wody w związku z suszą. Dotyczy to m.in. gmin Nieporęt, Milanówek czy Baruchowa. Niedobór wody dotyka przede wszystkim centralną i zachodnią Polskę. Obecną sytuację można sprawdzić na mapie prowadzonej przez portal Świat Wody, która jest aktualizowana na bieżąco. Jaki jednak jest właściwie związek między suszą a wprowadzanymi zakazami?
Omawiane zakazy wynikają z ustawy Prawo wodne, która mówi o przeciwdziałaniu skutkom suszy. Podczas suszy podlewanie trawników i ogrodów powoduje spadek ciśnienia w sieci wodociągowej, co z kolei prowadzi do problemów z normalnym użytkowaniem, czyli np. korzystaniem z prysznica. Przestrzeganie tych ograniczeń jest zatem bardzo ważne. Jak przypomina Radio Zet, za złamanie zakazu podlewania ogródków i trawników grozi nam kara nagany lub grzywny w wysokości 500 złotych. Stawka ta może wzrosnąć do nawet pięciu tysięcy złotych, jeśli do hydrantu w celu nawadniania trawnika podłączymy się nielegalnie, o czym mówi ustawa z dnia 7 czerwca 2001 roku o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.