Pałac Kultury i Nauki został otwarty w 1955 roku i chociaż najsłynniejszym miejscem koncertów i wydarzeń kulturalnych pozostawała Sala Kongresowa, to znajdująca się w tym samym budynku ekskluzywna restauracja "Kongresowa" również cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Widzów przyciągało nie jedzenie czy wybitni muzycy, ale przede wszystkim słynny w całej stolicy (a nawet poza Polską) striptiz.
20 stycznia 1972 roku na łamach "Życia Warszawy" pojawiło się nawet ogłoszenie z ofertą pracy w restauracji "Kongresowa". "Stołeczne Przedsiębiorstwo Imprez Estradowych zatrudni w charakterze stripteaserek panie o dobrej prezencji, utanecznione, w wieku do 22 lat" - brzmiał komunikat. Chętne do pracy kobiety miały stawić się osobiście w restauracji.
Zainteresowanie miało być ogromne. Jak czytamy w "Kartkach z PRL" przed "Kongresową" pojawiło się nawet tysiąc kobiet. Niektóre przyszły z mamami, inne z... mężami. Wśród nich były zarówno uczennice, jak i urzędniczki. Wybór tancerek był dwuetapowy. Najpierw kandydatki prezentowały się w rytmie tanga, a potem miały wykonać taniec wokół fontanny, która była centralnym punktem restauracji.
W tej części rekrutacji nie przewidziano występów w negliżu, ponieważ był on otwarty dla publiczności. Z chętnych wybrano zaledwie osiem kandydatek, z których finalnie restauracja mogła zatrudnić tylko dwie osoby. Ten etap był już zamknięty dla publiczności.
Wieść o rozbieranych pokazach w restauracji w Warszawie poniosła się po całym bloku socjalistycznym, a do stolicy naszego kraju organizowane były specjalne wycieczki - nawet z Kaukazu. Radzieckie delegacje nie chciały mieć jednak w rachunkach czy dokumentach wzmianki o tym, że uczestniczyli w pokazie rewii. Dlatego kierownik restauracji "Kongresowa" przygotował pieczątki z napisem PKiN oraz nazwą restauracji, która znajdowała się obok.
Sam striptiz nie był prezentowany wyłącznie w "Kongresowej". Moda na rozbierane pokazy rozpoczęła się w Polsce w 1956 roku, a najsłynniejsze rewie można było oglądać w "Feniksie" w Krakowie i w warszawskiej Stodole. W mniejszych lokalach tancerkom często "brakowało profesjonalizmu" i miały problem "z rozpięciem staników". Na początku też wiele z nich pochodziło z Czechosłowacji, a dopiero później pracy w striptizie szukały też Polki.
Jak pisaliśmy w weekend.gazeta.pl, najbardziej oryginalny striptiz zaprezentowano w krakowskiej "Piwnicy pod Baranami". Tam w programie imprezy pojawił się pokaz, podczas którego rozbierano... rower na części. Pod koniec PRL-u restauracje ze striptizem zaczęły być opisywane jako "sztampowe" i kojarzące się z "kiczem i chałturą".