Podróżując po Francji, można odnieść wrażenie, że kraj ten dosłownie kręci się w kółko. Ronda wyrastają tu jedno po drugim, prowadzą przez centra miast, okolice wiosek i drogi wijące się między polami. Dla miejscowych kierowców to codzienność, dla turystów - nierzadko małe zaskoczenie. Te charakterystyczne skrzyżowania nie tylko usprawniły ruch i poprawiły bezpieczeństwo, ale też wpisały się w krajobraz niemal tak mocno jak winnice czy średniowieczne miasteczka. Z czasem zaczęły pełnić dodatkowe funkcje: stały się ozdobami miejscowości, sposobem na pokazanie lokalnej tożsamości, a w ostatnich latach także miejscem głośnych protestów.
Pierwsze nowoczesne ronda pojawiły się we Francji w XX wieku jako odpowiedź na rosnącą liczbę samochodów i coraz częstsze wypadki. Tradycyjne skrzyżowania ze światłami były źródłem chaosu i licznych kolizji, a inżynierowie szukali prostego rozwiązania, które pozwoliłoby uspokoić ruch bez całkowitego zatrzymywania aut. Ronda okazały się idealnym kompromisem - spowalniały kierowców, zmniejszały ryzyko zderzeń czołowych, a jednocześnie utrzymywały płynność przejazdu. Gdy w latach 80. władze wprowadziły zasadę ustępowania pierwszeństwa pojazdom już znajdującym się na skrzyżowaniu, rozpoczęła się prawdziwa "rondomania". Z czasem francuscy samorządowcy odkryli dodatkowy potencjał tkwiący w tej infrastrukturze - ronda mogły pełnić funkcję swoistych wizytówek miejscowości. W centralnych częściach zaczęto stawiać fontanny, rzeźby czy instalacje artystyczne, często odwołujące się do lokalnych tradycji.
Ronda stały się elementem francuskiego krajobrazu do tego stopnia, że trudno wyobrazić sobie mapę drogową kraju bez nich. Z jednej strony uspokajają ruch, z drugiej - w godzinach szczytu bywają źródłem irytacji. Na tym ich rola się nie kończy, bowiem dość szybko nabrały znaczenia daleko wykraczającego poza kwestie transportowe. W 2018 roku to właśnie one znalazły się w centrum protestów ruchu "żółtych kamizelek". Demonstranci blokowali je, by zwrócić uwagę na swoje problemy i narastające nierówności społeczne. Wybór miejsca nie był przypadkowy - okrągłe skrzyżowania są we Francji wszechobecne, łatwo dostępne i uderzają w codzienność milionów kierowców. Nic dziwnego, że stały się naturalną sceną sprzeciwu.
Zobacz też: Ponad 600 km. Najdłuższa autostrada w Polsce łączy aż pięć województw
Francuskie ronda to coś więcej niż tylko infrastruktura. To efekt obsesji na punkcie bezpieczeństwa, potrzeby równości, a także chęci pokazania lokalnej tożsamości. Dziś pełnią rolę praktyczną, estetyczną i polityczną, a przy okazji opowiadają o historii kraju i mentalności jego mieszkańców.
Według zestawienia przygotowanego przez portal DiscoverCars Francja jest bezkonkurencyjnym liderem pod względem liczby rond. Na jej terytorium znajduje się 42 986 takich skrzyżowań - to aż o 65 procent więcej niż w Wielkiej Brytanii, która zajęła drugą lokatę w ranking. Podobnie imponująco wyglądają inne wskaźniki: średnio 663,8 ronda na milion mieszkańców oraz czwarte miejsce na świecie pod względem gęstości, z wynikiem 78,5 na kilometr kwadratowy. Najsłynniejsze z rond to oczywiście paryskie Place de l’Étoile, monumentalne skrzyżowanie wokół Łuku Triumfalnego, uznawane za największe w kraju. Warto przypomnieć, że wcześniejsze szacunki serwisu Beyond the Maps z 2018 roku wskazywały nawet na ponad 65 tysięcy rond. Rozbieżności pokazują, jak trudno dokładnie je policzyć i jak bardzo zależy to od źródła. Niezależnie jednak od metodologii, jedno pozostaje pewne - Francja jest światowym rekordzistą.
Źródło: France Chanel, The Connexion, Discover Cars
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!