Reddit jest platformą, na której użytkownicy z całego świata mogą dzielić się swoimi historiami z innymi, zachowując przy tym anonimowość. Jednym z najpopularniejszych tak zwanych "subów", jest ten, na którym użytkownicy pytają, czy ich zachowanie było odpowiednie w danej sytuacji. Jakiś czas temu pojawił się post opisujący bardzo nietypową historię o młodej parze i ich fotografie ślubnym.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Bohater historii zastanawia się, czy zachował się odpowiednio, usuwając zdjęcia z wesela znajomego na jego oczach. Choć tytuł może przerażać, nie ocenia się książki po okładce. Mężczyzna zaczyna od tego, że nie jest profesjonalnym fotografem, ale zdjęcia są jego pasją i często dzieli się swoimi pracami na mediach społecznościowych. Jakiś czas temu jego znajomy brał ślub i chciał zaoszczędzić pieniądze, więc zapytał, czy byłby chętny zrobić kilka fotek podczas ceremonii. Jak sam opowiada, zgodził się, mimo że stawka, jaką mu zaproponowano, była "śmiesznie mała za tak długą pracę". Miał otrzymać bowiem około 1000 złotych za dziewięć godzin.
W dniu wesela fotografował parę młodą i gości. Około godziny 17 zaczęto podawać jedzenie, ale dla niego nie było przygotowanego miejsca, ponieważ, jak usłyszał, "jest fotografem". Mężczyzna był już zmęczony i zaczynał żałować, że się zgodził na taki układ, zwłaszcza że sala nie była klimatyzowana. Podszedł więc do pana młodego i powiedział, że musi zrobić sobie przerwę, żeby coś zjeść i się napić. Ten jednak odpowiedział mu, że albo będzie fotografem, albo nie dostanie żadnych pieniędzy. Odpowiedział więc, że w takim razie nie jest już żadnym fotografem, usunął wszystkie zdjęcia i wyszedł. Co na to internauci?
Do tego postu zostały w późniejszym czasie dodane dwie aktualizacje. Okazało się, że pan młody skłamał swojej małżonce i powiedział jej, że brak zdjęć jest winą fotografa, któremu zepsuł się aparat w trakcie. Główny bohater historii zdradził jej, jak było naprawdę, na co ona zapytała się, czy jest możliwość, żeby to wszystko wyprostować. Umówili się na zrobienie sesji ślubnej za tą samą cenę, jednak tym razem fotograf zaznaczył, że jeśli usłyszy coś niekulturalnego od któregokolwiek z nich, od razu się zbiera i odjeżdża. Druga aktualizacja pojawiła się już po sesji, z której nasz bohater koniec końców wyszedł po tym jak usłyszał, że sam ma sobie nosić cały sprzęt, bo jest fotografem. Internauci w komentarzach zapewniali, że jego zachowanie było jak najbardziej odpowiednie do sytuacji i to pan młody był w błędzie. Chwalili jego asertywność i cieszyli się, że mógł usunąć "toksyczną osobę" ze swojego życia. A wy, co myślicie o tej sytuacji?