"Ranczo" to polski serial komediowo-obyczajowy emitowany na antenie TVP do 2016 roku. Jego ogromna popularność i pozytywny odbiór sprawił, że mimo upływu lat, fani wciąż o nim dyskutują. Jedną z aktorek, która szczególnie skradła serca widzów, jest Ilona Ostrowska, wcielająca się w rolę Lucy. Do swojej roli musiała się szczególnie przygotować, nabywając "amerykański akcent". Pomogła jej w tym żona Marcina Prokopa.
Na początku marca 2006 roku na antenie TVP wyemitowano pierwszy odcinek komediowego serialu "Ranczo". Wśród otwierających scen od razu poznajemy Lucy Wilską, Amerykankę polskiego pochodzenia, powracającą do kraju przodków po to, by sprzedać odziedziczoną posiadłość. Grana przez Ilonę Ostrowską kobieta natychmiast wzbudza sympatię oglądających przerysowanym akcentem i uroczą osobowością. Po czasie Wilkowyje, w których otrzymała w spadku dworek, zachwycają ją na tyle, że postanawia osiąść tam na stałe. Aby jak najlepiej wczuć się w postać, aktorka musiała długo się przygotowywać. Największe wyzwanie stanowiło nauczenie się zachodniego akcentu tak, by nie brzmiał on sztucznie i pretensjonalnie. Ostrowskiej udało się to osiągnąć, bez popadania w nadmierną przesadę tak, że jej głos brzmiał sympatycznie i nie irytował. Podczas jednego ze spotkań w studio Kuby Wojewódzkiego, zdradziła, kto pomógł jej nauczyć się takiej mowy. Okazuje się, że wzorem do naśladowania była żona Marcina Prokopa, Maria Prażuch-Prokop. Kobieta przez wiele lat mieszkała w Chicago, a do Polski wróciła w 2003 roku. Wtedy też poznała swojego przyszłego partnera.
O żmudnej nauce amerykańskiego akcentu Ilona Ostrowska opowiedziała Kubie Wojewódzkiemu. Zaproszona do jego show została wypytana głównie o rolę w uwielbianym "Ranczu". To, co jednak interesowało prowadzącego najbardziej, to jej charakterystyczny głos.
Długo się uczyłaś tego akcentu? Potrafiłabyś odtworzyć teraz, jak to brzmiało?
- zapytał Kuba. Aktorka odpowiedziała mu, na początku wypowiedzi parodiując wspomniany zachodni akcent.
Może jakiś miesiąc. Po prostu słuchałam tego. (...) Spotkałam się z Marysią Prokop, żoną Marcina. Ona była w Chicago bardzo długo. Ja ją nagrywałam na dyktafon, spotykałam się z nią i dużo od niej złapałam. Takiego troszkę wysokiego mówienia, takiego infantylnego.
- wyznała szczerze artystka. Zaśmiała się również, że mogłaby dogadać się z Joanną Krupą. Jak widać, codzienny kontakt z danym językiem jest kluczem do sukcesu, a w przypadku Ilony Ostrowskiej najlepiej sprawdziło się osłuchanie.