Ruchoma szopka wzbudza podziw od ponad 100 lat. Znajduje się 3 godziny od Wrocławia

Zbliżające się święta Bożego Narodzenia to czas gdy w domach i nie tylko pojawiają się ozdobne szopki betlejemskie. Mogą być wykonane z różnych materiałów, lecz te sprzed lat, zrobione z drewna i do tego własnoręcznie, zachwycają. Gigantyczną i - co ważne - ruchomą szopkę można podziwiać niedaleko Wrocławia. Ma ponad 100 lat i waży 1,5 tony.

Zbliżające się święta Bożego Narodzenia oznaczają dla wielu osób kilka dni wolnego od pracy lub innych obowiązków. To bez wątpienia czas, gdy możemy odpocząć, spędzić chwilę z rodziną oraz znaleźć moment na takie aktywności jak podróże. Jeśli chcesz w przerwie świątecznej gdzieś wyjechać, być może zastanów się nad punktem znajdującym się zaledwie 3 godziny od Wrocławia. Poczujesz tam magiczny klimat świąt i zobaczysz na własne oczy mistrzowskie dzieło sprzed 100 lat. 

Zobacz wideo O czy marzą emeryci na święta? [SONDA]

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Ruchoma szopka betlejemska sprzed 100 lat robi wrażenie. Została wykonana ręcznie

Ruchoma szopka składająca się z 2 tysięcy elementów wystruganych w drewnie i 350 figur robi wrażenie w szczególności w okresie bożonarodzeniowym. Ma ponad 100 lat, 7 metrów, waży 1,5 tony i - co ciekawe - jest to dzieło wykonane wyłącznie za pomocą rąk człowieka. Spektakularna szopka betlejemska powstała w Trebechovicach nad Orebem w Czechach w 1905 r. i również tam w Muzeum Szopek można ją aktualnie podziwiać. Drewniany mechanizm, który wprawia w ruch niektóre z elementów, niegdyś nakręcało się specjalną korbą, dziś całość podłączono do elektryki i nie trzeba się już męczyć. A jaka jest historia tego dzieła i kto jest wykonawcą? To może was zaskoczyć.  

Szopka betlejemska z Trebechovic powstała z miłości. Wystrugał ją dla żony

Niepowtarzalne dzieło kojarzące się ze świętami, które dziś podziwiane jest przez wielu turystów i mieszkańców, niegdyś zostało stworzone dla wybranki serca. W 1882 roku Josef Probost ożenił się z 15 lat od niego młodszą Anną Faltovą, z którą doczekał się dziecka. Niestety maleństwo zmarło po 7 miesiącach życia, a Anna nie mogła się pozbierać po takiej stracie. Josef postanowił więc pocieszyć ukochaną i wystrugał jej w drewnie jasełka. W całym przedsięwzięciu pomagało mu wielu znajomych, aż w końcu w 1885 roku wręczył prezent. Dzieło było tak wyjątkowe, że do domu rodziny schodzili się mieszańcy z całej okolicy, chcąc zobaczyć na własne oczy drewnianą szopkę.

Josef, widząc tak duże zainteresowanie, postanowił pójść o krok dalej i modyfikował szopkę przez kolejne 20 lat - stała się większa i ruchoma. W 1906 r. szopkę doceniono na wystawie krajowego stowarzyszenia rzemieślniczego w mieście Chocen w Czechach, a później również na wielu innych. Podczas odwiedzania wystaw, wykonawca zauważył, że składanie i rozkładanie szopki to nie lada wyzwanie. Postanowił więc ponownie ją zmodyfikować i przez kolejne lata zmieniał jej kształt.

Probost zmarł w 1926 roku, lecz nawet po jego śmierci po dziś dzień dzieło robi wrażenie i jest chętnie podziwiane przez ludzi z całego świata. Według wielu osób mężczyzna w pewnym momencie zatracił się w pracy i zapomniał, że jasełka w drewnie robił po to, by zobaczyć uśmiech na twarzy ukochanej. Ta przez lata pracy męża nad szopką czuła się opuszczona, lecz mimo to z pewnością doceniała jego starania.

Więcej o: