Wakacje kojarzą się nam zazwyczaj jedynie z relaksem i szczęśliwym czasem z bliskimi. Wyjeżdżając do rajskich miejsc, chcemy poniekąd zapomnieć o wszelkich obowiązkach i cieszyć się chwilą tu i teraz. Turyści korzystają więc z atrakcji oferowanych przez hotele, biura podróży czy lokalnych mieszkańców. Tak też postanowiła spędzić czas para z ze stanu Michigan w USA, która wybrała się na wypoczynek na Hawaje. Niestety wymarzona wycieczka zmieniła się w prawdziwy koszmar.
Patricia ze stanu Michigan wybrała się po raz szósty z rodziną i mężem na wakacje w znanym kurorcie Fairmont Kea Lani na Maui. Podczas jednego z poranków w raju mąż kobiety zainteresował się oferowaną w okolicy atrakcją, a dokładnie snorkelingiem. Obserwacja życia podwodnego, pływając pod taflą wody ze specjalną maską i rurką wydawała się być ciekawą aktywnością. 64-letni Ray postanowił więc spróbować swoich sił. Patricia czekała na partnera na plaży, lecz nagle zauważyła, że wokół jej męża znalazło się sporo osób. Okazało się, że mężczyzna stracił przytomność, a reanimacja nie przyniosła efektów.
Zobaczyłam mojego męża, który pływał i był otoczony przez grupę ludzi. Wydawało mi się to dość niepokojące
- mówiła Patricia, cytuje portal ca.news.yahoo.com.
Sprawa 64-letniego Amerykanina została zakwalifikowana jako przypadkowe utonięcie, z czym nie zgadza się żona mężczyzny. Według kobiety do tragedii doszło ze względu na nieodpowiednie przygotowanie do aktywności. Według informacji podanych na portalu ca.news.yahoo.com, rodzina ofiary uważa, że biuro podróży na Hawajach nie przeszkoliło swoich gości na temat nagłego obrzęku płuc, co spowodowało śmierć mężczyzn.
Skarga została złożona przez Patricię do Sądu Okręgowego w Waszyngtonie w lutym 2024 roku i na ten moment niestety nic jeszcze nie wiadomo. Okazuje się jednak, że kolejne kroki w tej sprawie mają zostać podjęte na przestrzeni najbliższych tygodni.
Jedno jest jednak pewne, korzystając z atrakcji tego typu szczególnie za granicą, warto dowiedzieć się, jakie są ryzyka. Dobrze jest upewnić się także, czy w okolicy znajduje się ratownik lub osoba, która w razie zagrożenia będzie zdolna udzielić odpowiedniej pomocy.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.