Temperatury za oknem osiągają rekordowo niską wysokość. Mrozy sprawiają, że większość osób decyduje się na zostanie w domu. Niektórzy jednak zastanawiają się, jak radzą sobie leśne zwierzęta w tym okresie. Chcąc im pomóc, wybierają się pomiędzy drzewa, by zostawić im coś do jedzenia. To jednak może się skończyć bardzo źle. Tatrzański Park Narodowy ostrzega.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
W poniedziałek, 8 stycznia 2024 roku, na oficjalnym profilu facebookowym Tatrzańskiego Parku Narodowego pojawił się nowy post. Leśnicy wyjaśnili w nim, na czym polega akcja "Dokarmianie to zła karma - dokarmiając, krzywdzisz, bo dzikie zwierzęta nie powinny jeść nam z ręki". Jej głównym celem jest uświadomienie turystów. Nieroztropność może bowiem prowadzić do bardzo przykrych konsekwencji. Zadaniem długoterminowej akcji jest pokazanie, że dokarmiając dzikie zwierzęta - błędnie zakładając, że jedzą one to, co ludzie - możemy wyrządzić im krzywdę. Jak zaznaczone zostało w poście:
Dieta zwierząt, ukształtowana w toku ewolucji, zmienia się w zależności od etapu życia i pory roku. Skutkiem dokarmiania jest pogorszenie ich stanu zdrowia. Zwierzęta robią się słabsze i źle znoszą trudne warunki klimatyczne. Przebywając w miejscach dokarmiania, stają się bardziej podatne na ataki drapieżników i przestają bać się ludzi, tracąc tym samym umiejętność poszukiwania naturalnego pokarmu
Przyzwyczajenie zwierząt do obecności człowieka może się okazać fatalne dla obu stron. Jak podkreśla Tatrzański Park Narodowy, problem dokarmiania dotyczy dużej grupy zwierząt. Do nich możemy zaliczyć między innymi kaczki krzyżówki, orzechówki, części gatunków ptaków wróblowatych, wiewiórki, jelenie, lisy i niedźwiedzie.
W związku z tym pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego starają się stawiać na edukację. Na przykładach konkretnych zwierząt pokazali, co może się stać, jeśli będziemy dokarmiać czworonogi. Wśród przypadków, o których piszą leśnicy, znalazł się jeleń z okolicy Morskiego Oka, łania z pobliża Kuźnic, lis z Doliny Pięciu Stawów Polskich, czy chociażby niedźwiedzica Magda, która wraz z trójką młodych trafiła do zoo, co okazało się dla niej wyrokiem śmierci. Jak możemy przeczytać w poście:
W takich sytuacjach podejmujemy działania w terenie - najskuteczniejsze jest monitorowanie zwierząt problemowych i ich wielokrotne odstraszanie, ale proces ten jest niezwykle długi i wymaga konsekwencji. Jeśli zwierzę nadal ma dostęp do łatwego pożywienia, wszystkie podjęte przez nas wysiłki idą na marne
Pracownicy podkreślają, że wiele zależy zarówno od turystów, jak i od mieszkańców terenów graniczących z parkiem. To, jak przechowywane są śmieci i odpadki na posesjach, może zrobić ogromną różnicę. Chcąc zapewnić dzikim zwierzętom bezpieczeństwo, pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego wolą stawiać na eliminację problemu, edukując przybywających w Tatry o szkodliwości ich czynów.