Wszedł do mieszkania i ukradł jej wszystkie zwierzęta. Pies, kot i szczury zniknęły bez śladu

W jednym z bydgoskich mieszkań doszło do nietypowej kradzieży. Złodziej wszedł do środka i zabrał ze sobą psa, kota oraz trzy szczury należącego do pani Karoliny. Nie zostawił żadnych śladów. W okolicy nie ma kamer, lecz sąsiadka widziała rosłego mężczyznę kręcącego się po klatce. Policja sprawdza wszystkie tropy.

Choć złodzieje najczęściej skupiają się na wartościowych pod względem finansowym przedmiotach, tym razem było nieco inaczej. Łupem jednego z nich padły żywe zwierzęta. 27 sierpnia 2024 roku zniknęły z jednego z mieszkań przy ul. Baczyńskiego w Bydgoszczy.

Zobacz wideo 35-letni złodziej wpadł na gorącym uczynku! Jechał dopiero co skradzioną toyotą

Pani Karolinie ukradziono zwierzęta. Drzwi były zamknięte

Jak informuje serwis Bydgoszcz Radio Eska, pani Karolina wyszła z domu do pracy, a po powrocie zauważyła, że w mieszkaniu nikogo nie ma. Choć drzwi wejściowe były zamknięte na klucz, jej pies rasy yorkshire terrier, kot tajski oraz trzy szczury - dwa brązowo-białe i jeden szary - zniknęły. Wtedy doszło do niej, że zwierzęta prawdopodobnie padły łupem złodzieja.

Drzwi do mieszkania były zamknięte na klucz, tak jak je zostawiłam, gdy wychodziłam, ale zwierząt w środku nie było. Martwię się, co z nimi, gdzie są, w jakich warunkach ktoś je trzyma. Może je gdzieś wywiózł, do innego miasta?

- powiedziała w rozmowie z portalem. Pani Karolina natychmiast zgłosiła sprawę na policję i wysnuła swoje podejrzenia dotyczące tego, kto może za tym stać.

Swego czasu grożono nam, wszystko opowiedziałam policjantom. Też sugerowali, że kradzieży nie dokonano po to, by sprzedać zwierzęta, a po złości. Niestety w bloku ani przy budynku nie ma kamer

- wyznała. Sąsiadka zdradziła natomiast, że tego dnia widziała na klatce "obcego, rosłego mężczyznę". Choć ze względu na brak kamer policja nie mogła zweryfikować tej wersji wydarzeń, funkcjonariusze wciąż liczą na to, że w poszukiwaniach pomogą kamery samochodowe. Na ten moment sprawdzają wszystkie te, które były zamontowane w pojazdach zaparkowanych wówczas w pobliżu bloku.

Z mieszkania zabrano żywe zwierzęta. "Może warto zacząć od sąsiadów"

Pani Karolina wierzy w to, że w poszukiwaniach pomoże jej także siła internetu. Swoją przykrą historię opisała w mediach społecznościowych w nadziei, że ktokolwiek wie nieco więcej na temat tej sprawy. Komentujący podpowiadali, aby śledziła internetowe oferty sprzedaży oraz sprawdziła lokalne schroniska. Okazało się jednak, że robi to od samego początku, jednakże jej starania nie przynoszą żadnych efektów. Użytkownicy Facebooka podejrzewają również, że za kradzieżą może stać ktoś z bliskich pani Karoliny lub jeden z sąsiadów.

Były partner? Były znajomy? Rodzina, z którą pani się pokłóciła?
Może warto zacząć od sąsiadów, a jeśli mieszkanie wynajmujecie, to od właścicieli lokalu. Jeśli tylko zwierzaki zginęły, to komuś za skórę musiało zajść szczekanie

- czytamy w sekcji komentarzy pod postem, w którym zostały umieszczone również zdjęcia zaginionych zwierząt oraz dane kontaktowe właścicielki.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: