Chciała pomóc synowi w toalecie. Musiała płacić za 2 osoby. "Mam zapłacić, albo dziecko wchodzi samo"

Publiczną debatę dotyczącą opłat za korzystanie z toalet w miejscach publicznych wywołał incydent, do którego doszło na poznańskim Dworcu Zachodnim. Został on nagłośniony przez matkę 7-letniego chłopca. Kobieta została postawiona przed dylematem: zapłacić podwójną stawkę lub pozwolić dziecku wejść bez opieki.

W ostatnich dniach kwestia opłat za korzystanie z toalet publicznych przez dorosłych opiekunów z dziećmi stała się tematem szerokiej dyskusji. Incydent, do którego doszło na Dworcu Zachodnim w Poznaniu, gdzie matka została zmuszona do zapłacenia podwójnej opłaty za wejście z 7-letnim synem do toalety, wywołał falę niezadowolenia wśród opinii publicznej. Zdarzenie to nie jest odosobnionym przypadkiem, lecz podkreśla szerszy problem dotyczący polityki opłat i dostępności toalet publicznych dla rodzin z dziećmi. 

Zobacz wideo Ola Nowak: Wolałabym umyć wszystkie publiczne toalety w Warszawie niż ten jeden talerz [Lista Plotka]

Przepisy a rzeczywistość. Czy wejście z dzieckiem do toalety powinno być darmowe?

Do niemiłego incydentu doszło na Dworcu Zachodnim w Poznaniu. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez portal epoznan.pl, kobieta próbowała wejść do toalety, aby towarzyszyć swojemu 7-letniemu synowi. Przed wejściem konieczne było uiszczenie opłaty w wysokości 5 złotych.

W piątek mój 7-letni synek chciał skorzystać z toalety. Chciałam go wziąć na ręce (przy wchodzeniu przez bramki - przyp.red.), zapłacić 5 zł i być przy nim podczas korzystania. Pani sprzątająca zareagowała i nie pozwoliła mi wejść z dzieckiem. Stwierdziła, że jak chcę wejść, mam zapłacić 10 zł albo dziecko wchodzi samo

- opisuje Anna, cytowana przez miejscowy portal.

Kobieta wyraziła swoje obawy dotyczące samodzielnego korzystania przez dzieci z toalet publicznych, szczególnie w miejscach takich jak dworce kolejowe

Dworzec PKP to miejsce, w którym moim zdaniem dziecko nie powinno korzystać samodzielnie z toalety. Nie wiadomo kto znajduje się na toalecie i czy dziecko będzie bezpieczne. Czy naprawdę pani sprzątająca ma prawo decydowania o bezpieczeństwie dzieci?

- dopytuje matka 7-letniego chłopca.

Na Dworcu Zachodnim w Poznaniu funkcjonuje kilka toalet, z czego jedna jest zarządzana przez miasto, a druga przez PKP - to właśnie w tej ostatniej doszło do opisywanego incydentu. Polskie Koleje Państwowe S.A. oddały zarządzanie tym miejscem w ręce prywatnej firmy Anpol z Bydgoszczy, której zadaniem jest dbanie o czystość, nadzór nad personelem oraz obsługa klienta. Według Przemysława Kunca, dyrektora zarządzającego, w sytuacji gdy rodzic z dzieckiem potrzebuje skorzystać z toalety, a dziecko nie jest na tyle samodzielne, by mogło to zrobić samo, powinien zgłosić tę okoliczność personelowi obsługującemu toalety.

Każdorazowy fakt skorzystania z toalety rodzica z małym dzieckiem trzeba zgłosić do obsługi, która bez najmniejszych problemów udostępni pomieszczenie. Natomiast często zdarza się tak, że rodzice z dzieckiem nie zgłaszają takich potrzeb

- podaje Przemysław Kunca w rozmowie z portalem Głos Wielkopolski.

Kto zarabia na publicznych toaletach? Jak pożytkowane są pieniądze?

W Poznaniu opłaty za korzystanie z toalet publicznych są różne, w zależności od zarządzającej nimi instytucji. Maciej Dźwig, dyrektor Usług Komunalnych, przyznaje, że mają one na celu nie tylko pokrycie kosztów utrzymania czystości i bezpieczeństwa, ale także ograniczenie niepożądanych zachowań.

Pobieranie opłat wynika z ponoszonych kosztów prowadzenia toalet, ale przede wszystkim ma na celu ograniczenie dostępu osób, które podejmują próby korzystania z toalet w innych celach, czego doświadczyliśmy w obiektach udostępnianych bezpłatnie – tam próbowały się okresowo 'zadomowić' osoby bezdomne, spożywano w nich alkohol i inne używki, dochodziło do aktów wandalizmu oraz burd, w których musiała interweniować policja

- informuje Maciej Dźwig.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: