• Link został skopiowany

Podróż z PKP okazała się koszmarem. Najpierw czekali w upale, a potem wyrzucono ich z pociągu

Opóźnienia pociągów mogą skutecznie pokrzyżować nam plany, niezależnie od tego, czy chodzi o przejazdy codzienne, czy wakacyjne. W tym przypadku sytuację dodatkowo pogorszyły warunki pogodowe oraz wręcz karygodny sposób traktowania pasażerów. Ostatecznie podróżni do celu dotarli ponad trzy godziny później.
PKP: opóźnienia stopniowo się zwiększały, a pasażerowie czekali w upale (zdj. ilustracyjne)
Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Wyborcza.pl

Przyczyny opóźnienia w podróży mogą być różne. Czasami są to warunki pogodowe, innym razem awarie. Sytuacje takie są zrozumiałe, ponieważ trudno je przewidzieć, a przewoźnik nie zawsze jest w stanie im zapobiec. W każdym przypadku może jednak postarać się o zapewnienie dobrego przepływu informacji, co jest niezwykle ważne z punktu widzenia pasażerów. Niestety wygląda na to, że PKP Intercity tym razem o tym zapomniało.

Zobacz wideo Karnowski: PKP jest dużo mniej punktualne niż kolej w Ukrainie

PKP: opóźnienia stopniowo się zwiększały, a pasażerowie czekali w upale. Podróż pociągiem okazała się koszmarem

Jak donosi "Gazeta Wyborcza", pociąg PKP Intercity "Bolko" miał wyjechać z Lublina w niedzielę 14 lipca o godzinie 11:29. Trasa ta jest obsługiwana przez bezprzedziałowe Darty, które kursują z Lublina przez Kielce i Katowice do Wrocławia. Pokonanie jej w całości zajmuje około sześciu godzin. W minioną niedzielę pasażerowie dowiedzieli się jednak na dworcu, że "Bolko" ma opóźnienie. Początkowo wynosiło ono 20 minut, ale szybko zaczęło zwiększać się o kolejne 10, aż w końcu wyniosło 80 minut. Nikt nie potrafił udzielić szczegółowych informacji na temat przyczyn opóźnienia. W końcu na peron wjechał pociąg pospieszny z Gliwic, który miał kontynuować przejazd trasą "Bolko". Podróżni zmęczeni czekaniem w 30-stopniowym upale zaczęli zajmować miejsca z nadzieją na szybkie wyruszenie w podróż, ale niestety spotkała ich kolejna nieprzyjemność.

Dosłownie po kilku minutach zostaliśmy z pociągu wyrzuceni, w sposób bezceremonialny i chamski. Barczysty konduktor oświadczył, że jeszcze nikt nikogo do pociągu nie zapraszał i palcem wskazał na zatłoczony peron

- relacjonowała jedna z pasażerek, cytowana przez "Wyborczą". Pociąg zastępczy wyruszył przed godziną 13, ale podróż nie należała do przyjemnych. W środku panował ścisk i hałas spowodowany głównie przez przemęczone dzieci. Obsługa połączenia zapewniała, że opóźnienie będzie się stopniowo zmniejszać, ale stało się odwrotnie. Ostatecznie pociąg pospieszny miał prawie 200 minut opóźnienia.

PKP komentuje incydent w pociągu "Bolko". Winna była m.in. pogoda

Zwróciliśmy się z prośbą o komentarz w tej sprawie do PKP. Okazuje się, że zawiniły m.in. warunki pogodowe.

Przyczyną opóźnienia pociągu był załamanie pogody, nawałnica i uszkodzenia infrastruktury. 14 lipca pociąg IC Bolko odjechał z Lublina opóźniony 80 minut, było to konsekwencją opóźnień wcześniejszych pociągów z powodu przerwy w ruchu na trasie. To były utrudnienia po burzy. Pociąg od Kielc do stacji Włoszczowa został skierowany drogą okrężną przez Sędziszów, Kozłów. Wynikało to z przerwy w ruchu na szlaku Małogoszcz – Lutynia, gdzie doszło do uszkodzona sieci trakcyjnej. Do Katowic dojechał opóźniony 193 minuty

- przekazał nam rzecznik prasowy PKP Intercity, Maciej Dutkiewicz. Jednocześnie odniósł się do kwestii traktowania pasażerów przez obsługę pociągu.

IC Bolko był zestawiony z dwóch elektrycznych składów — podczas podróży w jednej jednostce pasażerami zajmował się kierownik pociągu, a drugą obsługiwał konduktor. Wiemy, że zostały wygłoszone komunikaty dla podróżnych. Były one emitowane w obu jednostkach. Podczas przejazdu do stacji Włoszczowa kierownik i konduktor przebywali cały czas na pokładach jednostek, dwukrotnie rozdawali pasażerom poczęstunki, udzielali informacji podróżnym. Informowali głównie o przyczynie opóźnień. Ze względu na niespodziewany charakter opóźnień, wywołany załamaniem pogody, nie mieliśmy możliwości precyzyjnego określenia czasu opóźnienia

- wyjaśnił rzecznik. Mimo wszystko warto wykorzystać tę sytuację, by przypomnieć, kiedy możemy starać się o odszkodowanie w związku z opóźnieniem pociągu.

Jak uzyskać odszkodowanie za opóźniony pociąg? O tym warto wiedzieć na przyszłość

Zgodnie z informacjami dostępnymi na oficjalnej stronie Urzędu Transportu Kolejowego kwestię odszkodowań z tytułu naprawy szkody powstałej w wyniku opóźnienia pociągu reguluje art. 19 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/782 dotyczącego praw i obowiązków pasażerów w ruchu kolejowym. Dokument ten wskazuje, że rekompensata przysługuje nam, jeśli pociąg spóźnił się co najmniej 60 minut i wynosi:

  • 25 proc. ceny biletu jednorazowego — w przypadku opóźnienia wynoszącego od 60 do 119 minut,
  • 50 proc. ceny biletu jednorazowego — w przypadku opóźnienia wynoszącego 120 minut lub więcej.

Ponadto rekompensata w przeliczeniu na każdą osobę musi przekroczyć minimalny próg ustanowiony przez przewoźnika, który nie może być wyższy niż cztery euro. W PKP Intercity wynosi on aktualnie 16,00 złotych. W Polsce dotyczy to pociągów kategorii Express Intercity Premium (EIP), Express InterCity (EIC), InterCity (IC), Twoje Linie Kolejowe (TLK), interREGIO (IR), ŁKA Sprinter (ŁS) oraz połączeń międzynarodowych. Jednocześnie należy podkreślić, że przewoźnik może odmówić przyznania odszkodowania, jeżeli udowodni, że opóźnienie spowodowały nadzwyczajne okoliczności niezwiązane z ruchem kolei, było winą podróżnego lub wpłynęło na nie zachowanie się osoby trzeciej. Oczywiście rekompensaty nie dostaniemy też, gdyby była ona niższa niż wspomniany powyżej próg.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: