Wulkan Kawah Ijen jest położony we wschodniej części Jawy w Indonezji. Turyści chętnie odwiedzają to miejsce ze względu na zjawiskowy niebieski ogień znajdujący się we wnętrzu krateru, który powstaje w wyniku spalania gazów siarkowych. Huang Lihong wraz z mężem Zhang Yong wybrali się tu o wschodzie słońca, by podziwiać piękne krajobrazy. Niestety ich plany potoczyły się inaczej.
Do tragedii na Jawie doszło 20 kwietnia 2024 roku. Według doniesień Hongxing News, na które powołuje się "The Independent", ofiarą była 31-letnia obywatelka Chin, która wraz z mężem wybrała się na wycieczkę na szczyt wulkanu Kawah Ijen. Towarzyszący im przewodnik zapewnia, że ostrzegał parę przed niebezpieczeństwem związanym z wizytą w tym miejscu i początkowo kobieta faktycznie zachowywała odpowiedni dystans dwóch do trzech metrów od krawędzi krateru. W pewnym momencie zaczęła jednak się cofać, aby uchwycić lepsze ujęcie na tle drzewa. Wówczas nadepnęła na swoje długie ubranie, co skutkowało fatalnym upadkiem do wulkanu. Lokalna policja podaje, że kobieta spadła z wysokości 75 metrów i to siła uderzenia była bezpośrednią przyczyną śmierci, która została uznana za wypadek.
NDTV World donosi, że wydobycie ciała Huang Lihong zajęło około dwóch godzin. Niestety nie jest to pierwsze nieszczęśliwe wydarzenie związane z wulkanem.
W Indonezji znajduje się w sumie około 130 aktywnych wulkanów. Miliony Indonezyjczyków żyją i pracują w ich pobliżu, głównie ze względu na żyzną glebę. Kawah Ijen jest dodatkowo popularny wśród turystów i górników, którzy wykopują twardniejącą żółtą siarkę. Później sprzedają ją do wykorzystania przy produkcji zapałek, kosmetyków czy innych produktów. Wulkan regularnie emituje też niewielkie ilości szkodliwych gazów, ale miejsce to pozostaje dostępne dla wszystkich. "The Independent" przypomina jednak, że w 2018 roku kilkadziesiąt osób zostało zmuszonych do ewakuacji swoich domów z pobliskich terenów, a co najmniej 30 osób trafiło do szpitala, gdy wulkan zaczął emitować wspomniane toksyczne gazy.
Asian News Network przytacza z kolei inne ofiary śmiertelne wśród turystów. We wrześniu 2015 roku 68-letni Szwajcar wspinający się na Kawah Ijen zasłabł i zmarł w drodze do krateru po tym, jak skarżył się na trudności w oddychaniu. W lutym tego roku natomiast 53-letni turysta z Polski został znaleziony martwy na trasie wspinaczkowej prowadzącej na szczyt wulkanu.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.