Samiec lamy imieniem Uszatek w poniedziałek, 27 listopada 2023 roku uciekł z terenu mini zoo. Niemal od razu rozpoczęły się poszukiwania puchatego uciekiniera, którego właściciele obawiali się, że padnie ofiarą ataku dzikich leśnych zwierzaków. Teraz poszukiwania dobiegły końca i cała historia zakończyła się szczęśliwie.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Cała sprawa miała swój początek w poniedziałek, 27 listopada 2023 roku. Do innych pupili w "The Farm" w Jaworniku Polskim miał dołączyć całkowicie nowy mieszkaniec - Uszatek, samiec lamy. Właściciele postanowili oprowadzić zwierzaka po obejściu i zapoznać go z innymi sympatycznymi mieszkańcami ośrodka, takimi jak koty, kozy czy alpaki. Niestety w tym momencie gdzieś w pobliżu odezwał się owczarek, a jego głośne szczeknięcie spłoszyło nowego lokatora minizoo. Lama przeskoczyła przez ogrodzenie i pędem pobiegła w głąb lasu. Właściciele byli przerażeni i zamartwiali się tym, co może tam czekać Uszatka. Za pomocą mediów społecznościowych starali się dotrzeć do jak największej liczby osób i prosić o pomoc w poszukiwaniach. Jak donosi Fakt, zwierzak nie znał otoczenia, przez co błądził po okolicy. Samo zaginięcie to jednak tylko ułamek problemu. Największym zagrożeniem okazały się drapieżniki. W pobliżu minizoo grasuje bowiem wataha wilków, z którymi uszatek nie miałby najmniejszych szans. Mroźne dni i jeszcze zimniejsze noce nie byłby dla niego żadną przeszkodą, ponieważ dzięki swojemu naturalnemu, puchatemu futerku, nie odczuwa od chłodów. Samiec jest jednak bardzo płochliwy, a na potencjalne zagrożenie - jak każda lama - reaguje ucieczką. Właśnie dlatego opiekunowie od razu apelowali, aby nie podchodzić do zwierzaka, tylko dać im znać.
Teraz jednak cała historia dobiegła końca. Trwające od poniedziałku poszukiwania dobiegły końca. Lamę udało się znaleźć w środę, 29 listopada 2023 roku. Przez około dwie doby zwierzak jednak błąkał się po lesie. Jak podaje PolsatNews, Leszek Smajdor, właściciel farmy w Jaworniku Polskim przekazał:
Zamknęliśmy go w stodole. Całe futro miał oblodzone, więc musi teraz wyschnąć
Jak udało się odnaleźć uciekiniera? W pobliskim lesie zauważono ślady Uszatka, więc właściciele, nie chcąc go spłoszyć, poszli po alpaki, które mają w swojej zagrodzie. Wraz z nimi ruszyli w stronę lamy. Jak tłumaczy Leszek Smajdor:
Zobaczył alpaki i przybiegł do nich. Później zapięliśmy go na smycz i doprowadziliśmy do domu, cały czas spryskując twarz wodą. Tak się pokazuje, kto rządzi w stadzie i dyscyplinuje te zwierzęta
Uszatek ma głowę na wysokości około dwóch metrów i waży blisko 70 kilogramów. Jego futerko jest brązowe i wygląda, jakby ktoś obciął mu uszy, kiedy tak naprawdę sam je sobie odmroził.