Anna z "Rolnik szuka żony" nie znalazła miłości w programie. Zdradziła, jak wygląda to za kulisami

10. edycja "Rolnik szuka żony" już się zakończyła, jednak na jaw cały czas wychodzą nowe szczegóły. Teraz Agnieszka - jedna z rolniczek - postanowiła zdradzić, co dzieje się za kulisami show. Opowiedziała przede wszystkim o czytaniu listów od potencjalnych kandydatów.

Agnieszka to jedna z rolniczek, która wzięła udział w 10. edycji popularnego programu "Rolnik szuka żony". Próbowała w show znaleźć swoją drugą połówkę, niestety nie udało się jej znaleźć idealnego kandydata. Niedawno udzieliła wywiadu, w którym zdradziła tajemnice hitu Telewizji Polskiej. Czy to przez to nie znalazła miłości?

Zobacz wideo Waldemar z "Rolnik szuka żony" podbija parkiet na wycieczkowcu. Tańczy z tajemniczą kobietą

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Agnieszka z "Rolnik szuka żony". Jeden z listów w szczególności zapadł jej w pamięć

"Rolnik szuka żony" jest jednym z najpopularniejszych programów w polskiej telewizji. Każdy odcinek gromadzi dużą liczbę telewidzów. Mimo że finał 10. już edycji za nami, to jej uczestnicy wciąż wzbudzają wiele emocji. W tej odsłonie poznaliśmy Agnieszkę, jedną z rolniczek, która niestety nie znalazła swojej drugiej połówki w programie. Czy to było zrządzenie losu, czy może coś bardziej przyziemnego? Uczestniczka zdradziła w rozmowie z "Party" kilka szczegółów zza kulis. Wywiad zaczął się od pytania dotyczącego najważniejszego zadania, jakie czeka uczestników programu. Chodzi mianowicie o listę potencjalnych kandydatów. Rolniczka przyznała, że po ich odczytaniu odczuwała wyłącznie pozytywne emocje. Tłumaczyła, że:

Najbardziej zapadł mi w pamięć list Mateusza i tak jakby celowałam na niego. Pozostali to tak krótko, zwięźle i na temat. Napisać to jedno, a później przychodzi życie, poznanie i sytuacja wygląda troszeczkę inaczej

Na tym jednak nie kończą się zaskakujące informacje. W dalszej części Agnieszka zdradziła więcej szczegółów zza kulis. 

 

Listy kandydatów z "Rolnika". Uczestnicy nie mogą ich dokładnie przeanalizować 

Jak możemy się dowiedzieć, rolniczka przyznała, że samo czytanie listów jest związane z ogromnymi emocjami. Jeśli jednak dodamy do tego fakt, że musi robić to przed kamerami, poziom stresu natychmiastowo wzrasta. Jak zdradziła, uczestnicy "Rolnik szuka żony" nie mają dużo czasu, by zapoznać się z ich treścią. Agnieszka wyznaje:

Przecież nikt nam nie zostawia tych listów, żebyśmy sobie poprzeglądali listy czy konta na Instagramie, czy Facebooku, tylko idzie to na żywo. Czytamy, odkładamy na 'tak' i 'nie', i tych listów już nie widzimy w ogóle. To jest szybka decyzja, taki pierwszy strzał

To wzbudziło zainteresowanie reporterki "Party". Postanowiła więc dopytać, czy nie ma żadnej szansy, by dokładnie zapoznać się i przeanalizować każdy z otrzymanych listów. Rolniczka odpowiedziała, że nie. Listy są zabierane, nikt ich im nie zostawia na tydzień, czy dwa, żeby mogli je przeczytać i przeanalizować, posprawdzać. Całość według niej opiera się wyłącznie na pierwszym odczuciu, na podstawie którego konieczne jest podjęcie decyzji.

Więcej o: