"W drodze powrotnej z uczelni do domu zostałam napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć mnie do samochodu" - tak Małgorzata Kożuchowska rozpoczyna jeden ze swoich wpisów na Instagramie. Co przydarzyło się aktorce i dlaczego postanowiła podzielić się w mediach tak dramatycznym doświadczeniem?
Małgorzata Kożuchowska to jedna z najpopularniejszych aktorek w naszym kraju. Na swoim koncie ma wiele sukcesów oraz może pochwalić się sporym gronem fanów. Na Instagramie obserwuje ją ponad milion użytkowników. W ostatnim czasie celebrytka postanowiła wykorzystać swoje zasięgi i zaapelowała do internautów oraz ich przestrzegła.
W jednym z postów aktorka opisała historię, która przydarzyła się jej lata temu. W czasach studenckich, gdy wracała z zajęć do domu, na ulicy zaatakowało ją dwóch mężczyzn. Próbowali wciągnąć bezbronną kobietę do auta. Kożuchowska mimo przewagi ze strony napastników próbowała bronić się ze wszystkich sił. Na szczęście po chwili mężczyźni uciekli, lecz przez lata nie mogła pozbierać się po tak przerażającym doświadczeniu.
Lata temu. Byłam jeszcze wtedy studentką. W drodze powrotnej z uczelni do domu zostałam napadnięta przez dwóch mężczyzn, którzy próbowali wciągnąć mnie do samochodu. Broniłam się. Nie mogłam krzyczeć, bo zasłonili mi usta. Po chwili szamotaniny puścili mnie i uciekli. [...] Jeszcze wiele lat później prześladował mnie sen, w którym grozi mi niebezpieczeństwo [...]
- napisała Małgorzata Kożuchowska na Instagramie.
Aktorka postanowiła wrócić do jakże traumatycznej historii, by uświadomić internautom, że napaści tego typu były i nadal są. Ostatnia sytuacja, która wydarzyła się w Warszawie, jest tego idealnym przykładem. 25-letnia Liza została zaatakowana na ulicy i nikt nie zareagował, a w wyniku obrażeń i braku jakiegokolwiek działania młoda dziewczyna zmarła w szpitalu. Kożuchowska w swoim poście apeluje, by w takich przypadkach działać, nawet jeśli nie jesteśmy do końca pewni, czy dane zdarzenie może być zagrożeniem. To właśnie dzięki reakcji nieznajomych lata temu, dziś aktorka może cieszyć się życiem - "tym, którzy lata temu nie zostawili mnie na pustej ciemnej ulicy, zawdzięczam życie" - napisała.
Nawet jeśli sytuacja jest niejednoznaczna, ale intuicja podpowiada, że coś tu jest nie tak. Lepiej się pomylić i przeprosić niż żałować do końca życia, ze nie zareagowałam/em. Strach paraliżuje, pozbawia ofiary głosu! Bądźmy ich głosem! Reagujmy!
- czytamy w poście na Instagramie.