Na początku czerwca doszło do porozumienia rządu z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność" w sprawie uchylenia wygasającego charakteru emerytur pomostowych. Natychmiastowe rozpoczęcie prac nad nowelizacją ustawy pozwoli na zwiększenie liczby świadczeniobiorców.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Zgodnie z dotychczasowymi zapisami ustawy o emeryturach pomostowych, świadczenie to przysługiwało wyłącznie osobom, które przed 1 stycznia 1999 r. wykonywały pracę w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze. Aby otrzymać świadczenie, należało:
Efektem piątkowego posiedzenia Sejmu było uchylenie tego warunku, co oznacza, że od tej pory emerytury pomostowe będą przysługiwały także seniorom nieposiadającym stażu pracy w warunkach szczególnych przed 1 stycznia 1999 r. Za przyjęciem nowelizacji głosowało 432 posłów, 3 było przeciw, natomiast 14 wstrzymało się od głosu. Kolejnym etapem będzie rozpatrzenie nowelizacji ustawy w Senacie.
Uchwalona w piątek 16 czerwca ustawa zakłada, że ten charakter wygasający zostanie zniesiony. Dzięki temu z wcześniejszej emerytury będą mogły skorzystać także osoby, które wykonywały pracę w trudnych warunkach lub o szczególnym charakterze w późniejszych latach.
Wygasający charakter emerytur pomostowych odpowiadał na sytuację na rynku pracy. Starsze roczniki miały prawo do świadczeń pomostowych, a młodsze podejmując decyzję o pracy, miały już wiedzę, że takie świadczenie nie będzie przysługiwać
- tłumaczy w rozmowie z "Faktem" dr Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego. Jak zauważa "Fakt" już teraz składki wpłacane przez pracodawców na Fundusz Emerytur Pomostowych nie są wystarczające, aby pokryć wspomniane świadczenia. Zwiększenie liczby świadczeniobiorców oznacza bezpośredni wzrost wydatków na fundusz.
Składki na FEP płacą pracodawcy, którzy zatrudniają pracowników pracujących w szczególnych warunkach lub wykonujących prace w szczególnym charakterze. Wyniki FEP są jednak stale ujemne i za emerytury pomostowe płacą wszyscy podatnicy, Zatem albo wszyscy dopłacimy w podatkach, albo pracodawcy będą musieli sfinansować większe składki
- dodaje dr Antoni Kolek.