Jak informowaliśmy na początku czerwca, także w tym roku plantatorzy i rolnicy alarmują o istotnych problemach, które wiążą się nie tylko z nieprzewidywalną pogodą, ale także małą liczbą osób zainteresowanych pracą sezonową. To dotyka zarówno zagranicznych, jak i lokalnych pracodawców. Jednym z powodów mają być wciąż rosnące wymagania dotyczące oferowanych warunków pracy oraz pensji. O jakich zarobkach mowa w 2025 roku? Kwoty wcale nie należą do najniższych.
Choć zagraniczni plantatorzy oferują zazwyczaj od 10 do nawet 16 tysięcy złotych miesięcznie, w Polsce praca sezonowa również gwarantuje niemałe wynagrodzenie. Z relacji serwisu Interia wynika, że na zbieraniu malin i porzeczek w województwie kujawsko-pomorskim można zarobić około 32-50 złotych brutto za godzinę pracy. Zbiory mają rozpocząć się w pierwszych dniach lipca, a pracodawca nie wymaga żadnego doświadczenia. Najważniejsza jest zaś dyspozycyjność "od rana do wieczora".
Sprawdź również: 25 tysięcy za miesiąc pracy. PKP PLK rekrutuje i nie żałuje na pensje
Wysokie stawki oferowane są także w województwie łódzkim. Jak informuje serwis StrefaAgro.pl, w tym regionie za zbieranie malin i borówek można otrzymać 34 złote za godzinę. Pracownicy mają dbać także o usuwanie liści, sortowanie oraz pakowanie owoców. Z jednej z dostępnych ofert pracy wynika, że w ten sposób średnio można zarobić "nawet 7,8 tysiąca złotych miesięcznie". Zakwaterowanie kosztuje natomiast 300 złotych za miesiąc.
Z ogłoszeń zamieszczonych na jednym z popularnych serwisów sprzedażowych wynika, że dzięki pracy przy zbiorach można zarobić nawet 10 tysięcy złotych miesięcznie. Takie wynagrodzenie oferowane jest między innymi na jednej z plantacji w znajdującej się w miejscowości Gościeradów Plebański, w województwie lubelskim. Ten region od lat nazywany jest "polskim królestwem malin", a lokalne zbiory pozwalają na zarobek rzędu od 5 do 10 tysięcy złotych. Przy okazji pracodawca oferuje "pracę na zadbanej, ładnej i nawadnianej plantacji". Ponadto zapewnia, że owoce są duże, co ułatwia zbieranie. Tutaj również ostateczny zarobek zależy od wagi zebranych owoców, a doświadczenie nie ma żadnego znaczenia. Podobne kwoty proponowane są także w miejscowości Bodzentyn (województwo świętokrzyskie) oraz Lubomierz (województwo dolnośląskie).
Wystarczą chęci do pracy, ale ludzie nie chcą. A może zarobić, bo to na akord. Przychodzą czasem na kilka dni, jak chcą dorobić i zmieniają się w trakcie sezonu zbiorów
- zapewnia jeden z wielkopolskich plantatorów w rozmowie z serwisem StrefaAgro.pl. To oznacza, że niemalże w każdej części Polski można znaleźć zatrudnienie przy zbiorach.
Dziękuje my, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.