Lato to nie tylko sezon słodkich owoców, słonecznych dni i wakacji. To także czas fali kradzieży. Złodzieje tylko czekają, aż domownicy wyjadą na urlop, by zabrać najcenniejsze rzeczy. Zwykle są to drogie sprzęty elektroniczne, takie jak telefony, laptopy czy telewizory, jednak pewien złodziej z gminy Rybczewice obrał sobie za cel dość nietypowy łup. Ukradł bardzo wartościowy miód.
Zainteresował Cię ten artykuł? Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Na Komendę Powiatowej Policji w Świdniku przyszedł 34-letni mieszkaniec gminy Rybczewice w województwie lubelskim. Mężczyzna chciał zgłosić dość nietypową kradzież. Z jego pasieki zniknęły ramki, na których pszczoły budują plastry miodu. Znajdujące się na nich owady oraz miód również zostały skradzione. W pobliżu uli była zamontowana kamera służąca za fotopułapkę, ale złodziej ukradł również sprzęt, gdy tylko zorientował się, że jest nagrywany. Takie posunięcie nic mu jednak nie dało.
Sprawca nie spodziewał się jednak, że obraz z urządzenia może być przesyłany bezpośrednio właścicielowi
- powiedziała starsza aspirantka Elwira Domaradzka z KPP Świdnik.
Policjanci od razu przyjęli zgłoszenie. Wyceniono również wartość skradzionych ramek, miodu i pszczół. Choć mogłoby się wydawać, że nie są to cenne obiekty, ich koszt zadziwia. Straty oszacowano na 2400 zł. W śledztwie niezwykle ważnym dowodem okazała się skradziona fotopułapka. Właściciel pasieki dostawał na bieżąco nagrania z kamery, które następnie przekazał policji. Na tej podstawie udało się ustalić wizerunek sprawcy, co doprowadziło do jego zatrzymania. Złodziejem okazał się być 40-letni mieszkaniec gminy Piasek. Mężczyzna od razu przyznał się do popełnienia przestępstwa i dobrowolnie zwrócił skradzione rzeczy. Za kradzież grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Choć sprawa może wydawać się z pozoru absurdalna, to jednak nie jest to pierwszy taki przypadek w Polsce. W sierpniu zeszłego roku, w okolicach Bornego Sulinowa, Szczecinka i Barwic okradziono inną pasiekę. Złodzieje zabrali wówczas 14 uli z pszczołami, 8 korpusów miodowych oraz około 800 kg miodu gryczanego. Wartość skradzionych rzeczy wyceniono na 52 780 zł.
Może Cię też zainteresować:
- Gdy dostała wypowiedzenie, postanowiła dopiec pracodawcy. Przez żart musiał zatrzymać ją na zawsze
- Niebezpieczna sytuacja w przestworzach. Pilot zarządził awaryjne lądowanie z powodu zjeżdżalni
- Najciekawsze rasy kotów domowych. Te mruczki zachwycają, ale zapłacisz za nie nawet kilka tys. zł