Tim Shaddock utknął na morzu po tym, jak burza uszkodziła sprzęt elektroniczny na jego łodzi. O okolicznościach tych pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich artykułów. Po szczęśliwym dotarciu do Meksyku Australijczyk zdradził więcej informacji na temat swoich doświadczeń. Wiadomo też, co stanie się z Bellą, czyli jego psem.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Shaddock i Bella przetrwali dzięki surowym rybom i wodzie deszczowej. Mężczyzna wspomina, że łowienie ryb zajmowało dużą część jego czasu.
Zabrałem też ze sobą dużo dobrego prowiantu. W międzyczasie straciłem możliwość gotowania, więc jadłem głównie sushi z tuńczykiem, ale to wystarczyło
- mówił Shaddock cytowany przez "New York Post". Poza zdobywaniem pożywienia, mężczyzna pływał i naprawiał wyposażenie na pokładzie łodzi. Podkreślał również, że obecnie czuje się bardzo dobrze.
Co mogę powiedzieć kapitanowi i firmie rybackiej, która uratowała moje życie? Jestem niesamowicie wdzięczny. Żyję. Naprawdę nie sądziłem, że mi się uda
- podsumował mężczyzna.
Choć Shaddock bardzo docenia towarzystwo Belli podczas tych trudnych miesięcy, to suczka nie wróci ze swoim tymczasowym właścicielem do Australii i pozostanie w Meksyku. Okazuje się też, że Shaddock i Bella poznali się krótko przed wspólną podróżą.
Bella znalazła mnie pośrodku Meksyku. Jest Meksykanką, ucieleśnieniem tego kraju. I nie chciała mnie opuścić. Próbowałem znaleźć jej dom chyba trzy razy, ale ona ciągle podążała za mną do wody. Jest pięknym zwierzęciem i cieszę się, że przeżyła
- wyjaśnia Shaddock. Czemu więc postanowi rozstać się z psem? Przewóz Belli do Australii wiązałby się z wieloma formalnościami, w tym ze szczepieniem, czipowaniem, a także kwarantanną. Jej przejazd dodatkowo utrudniałoby meksykańskie pochodzenie. Na szczęście psiak zdobył dużą sympatię wśród załogi łodzi rybackiej, która podjęła się akcji ratunkowej. Jeden z członków zadeklarował, że zapewni Belli dobrą opiekę. Jeśli zaś chodzi o samego Shaddocka, to przeżyte wydarzenia nie zniechęciły go całkowicie do wody.
Nie wiem jeszcze, jak daleko w morze wyruszę, ale sądzę, że po prostu kocham naturę
- wyznał szczerze.