Po dwóch miesiącach na morzu mówi o swoich przeżyciach. "Żyję. Naprawdę nie sądziłem, że mi się uda"

Tim Shaddock i jego pies zostali uratowani w zeszłym tygodniu po ponad dwóch miesiącach dryfowania na morzu. Oboje są w dobrym stanie i szczęśliwie dotarli już na ląd. Na miejscu mężczyzna podzielił się z mediami swoimi przeżyciami. Okazuje się też, że drogi jego i jego kompana się rozejdą.

Tim Shaddock utknął na morzu po tym, jak burza uszkodziła sprzęt elektroniczny na jego łodzi. O okolicznościach tych pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich artykułów. Po szczęśliwym dotarciu do Meksyku Australijczyk zdradził więcej informacji na temat swoich doświadczeń. Wiadomo też, co stanie się z Bellą, czyli jego psem.

Zobacz wideo Prąd rozrywający wciąga w głąb morza. Bądź uważny, gdy jesteś na plaży

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Ocalały rozbitek opowiada o swoich doświadczeniach. Przeżył pomimo trudności

Shaddock i Bella przetrwali dzięki surowym rybom i wodzie deszczowej. Mężczyzna wspomina, że łowienie ryb zajmowało dużą część jego czasu.

Zabrałem też ze sobą dużo dobrego prowiantu. W międzyczasie straciłem możliwość gotowania, więc jadłem głównie sushi z tuńczykiem, ale to wystarczyło

- mówił Shaddock cytowany przez "New York Post". Poza zdobywaniem pożywienia, mężczyzna pływał i naprawiał wyposażenie na pokładzie łodzi. Podkreślał również, że obecnie czuje się bardzo dobrze.

Co mogę powiedzieć kapitanowi i firmie rybackiej, która uratowała moje życie? Jestem niesamowicie wdzięczny. Żyję. Naprawdę nie sądziłem, że mi się uda

- podsumował mężczyzna.

Shaddock rozstaje się ze swoim wiernym psim towarzyszem. Bella znalazła nowy dom

Choć Shaddock bardzo docenia towarzystwo Belli podczas tych trudnych miesięcy, to suczka nie wróci ze swoim tymczasowym właścicielem do Australii i pozostanie w Meksyku. Okazuje się też, że Shaddock i Bella poznali się krótko przed wspólną podróżą.

Bella znalazła mnie pośrodku Meksyku. Jest Meksykanką, ucieleśnieniem tego kraju. I nie chciała mnie opuścić. Próbowałem znaleźć jej dom chyba trzy razy, ale ona ciągle podążała za mną do wody. Jest pięknym zwierzęciem i cieszę się, że przeżyła

- wyjaśnia Shaddock. Czemu więc postanowi rozstać się z psem? Przewóz Belli do Australii wiązałby się z wieloma formalnościami, w tym ze szczepieniem, czipowaniem, a także kwarantanną. Jej przejazd dodatkowo utrudniałoby meksykańskie pochodzenie. Na szczęście psiak zdobył dużą sympatię wśród załogi łodzi rybackiej, która podjęła się akcji ratunkowej. Jeden z członków zadeklarował, że zapewni Belli dobrą opiekę. Jeśli zaś chodzi o samego Shaddocka, to przeżyte wydarzenia nie zniechęciły go całkowicie do wody.

Nie wiem jeszcze, jak daleko w morze wyruszę, ale sądzę, że po prostu kocham naturę

- wyznał szczerze.

Więcej o: