Na Lotnisku Chopina w Warszawie wszczęto alarm. Twierdzili, że w bagażu przewożą bombę

Na Lotnisku Chopina w Warszawie miał miejsce niepokojący incydent. Pasażerowie postawili służby porządkowe na nogi, twierdząc, że trzymają w bagażu coś, co może zagrażać innym. W porcie uruchomiono alarm bombowy. Interweniowali funkcjonariusze z Grupy Grupy Interwencyjno-Śledczej.

Jakiś czas temu informowaliśmy, że na wrocławskim lotnisku doszło do ukarania mężczyzny mandatem za skomplementowanie swojej żony. W tym przypadku wystarczył niekorzystny dobór słów - stwierdził, że jego ukochana wygląda "bombowo" - aby pasażer musiał przedstawić służbom swoje wyjaśnienia i został dodatkowo przeszukany. To pokazuje, jak restrykcyjne procedury bezpieczeństwa obowiązują na lotniskach. Tym razem alarm bombowy został uruchomiony w warszawskim porcie, gdzie do służb porządkowych dotarła informacja o niebezpiecznych przedmiotach znajdujących się w walizkach dwóch pasażerów.

Zobacz wideo Blanka Lipińska wspomina podróże z "(Nie)Poradnika Turystycznego". Gdzie było najwięcej trudności?

Warszawa - alarm bombowy. Na Lotnisko Chopina wkroczyły służby specjalne

Dwóch pasażerów lecących do Malagi i Dubaju podczas odprawy bagażowej poinformowało obsługę warszawskiego lotniska, że w ich walizkach znajduje się bomba oraz broń. Personel nie miał zamiaru bagatelizować ostrzeżeń podróżujących i natychmiast wezwał na miejsce funkcjonariuszy z Grupy Interwencyjno-Śledczej (GIS) z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie. Wtedy również wszczęto tak zwany alarm bombowy.

Pasażerowie zostali odizolowani od reszty podróżnych, a strefa wokół stanowiska odprawy została zabezpieczona, by zapewnić bezpieczeństwo wszystkim obecnym na lotnisku

- przekazało w oficjalnym komunikacie Lotnisko Chopina w Warszawie. W trakcie działań służb mężczyźni przyznali jednak, że był to jedynie zwykły żart.

Alarm bombowy na Lotnisku Chopina był zwykłym żartem. Pasażerowie zostali ukarani

Mimo zapewnień wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem musiały zostać wypełnione. Ostatecznie okazało się, że w bagażach podejrzanych nie ma żadnych niebezpiecznych przedmiotów, w tym również ładunków wybuchowych. W efekcie zostali ukarani mandatami karnymi w wysokości 500 złotych i nie mogli kontynuować swoich podróży.
Niestety tego typu żarty nie są nowością. Służby już wielokrotnie przypominały, że takie incydenty "stanowią ostrzeżenie, jak poważnie traktowane są tego typu żarty w kontekście lotniskowego bezpieczeństwa". Co więcej, mają ogromny wpływ na funkcjonowanie danego lotniska oraz skutkują licznymi opóźnieniami.

Żarty na temat broni, ładunków wybuchowych, bomb, granatów i wszelkiego rodzaju niebezpiecznych przedmiotów nie są wskazane, co więcej, mogą nas spotkać za nie nieprzyjemności. Nie wolno pozostawiać bagaży bez opieki ze względu na procedury, które są bardzo restrykcyjne na terenie lotniska

- wyjaśniał Bartosz Wiśniewski, rzecznik prasowy wrocławskiego lotniska, przy okazji sytuacji z nietrafionym komplementem. Eksperci ds. pasażerów AirCashBack, cytowani przez serwis Turyści, ostrzegają również, że "w Polsce takie działania mogą prowadzić do kary więzienia oraz wysokich grzywien".

Fałszywe alarmy bombowe są kwalifikowane jako przestępstwo, a sprawcy mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności nie tylko za wywołanie paniki, ale również za koszty działań operacyjnych

- dodają.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: