Na planie popularnego serialu Netflixa "The Crown" pojawiła się replika mercedesa, którym podróżowała księżna Diana przed śmiercią. Nakręcono także sceny spod hotelu Ritz, w którym nocowała, oraz wyreżyserowano sam tragiczny wypadek w tunelu Alma, w Paryżu. Skąd o tym wiemy? W mediach pojawił się wyciek, a rodzina i przyjaciele zmarłych są oburzeni. Twórcy muszą zmierzyć się z poważnymi zarzutami.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Najbliższa rodzina Henriego Paula, który prowadził samochód księżnej Diany podczas wypadku, jest oburzona. Posądzaj Netflixa o zarabianie na tragedii ich bliskich. Jak twierdzą, nie chcą ponownie mierzyć się z rodzinną tragedią i bolesnymi wspomnieniami, zwłaszcza że przez długi czas to właśnie Henri Paul oskarżany był o spowodowanie wypadku.
Nie chcę oglądać wraku samochodu, w którym zginął mój brat. Ta dramatyzacja śmierci stworzona przez Netflix jest okrutna dla mnie i mojej rodziny. Nie ostrzegli mnie, że zamierzają ponownie zwrócić uwagę na tę tragedię. (...) Ja i moja rodzina musieliśmy nauczyć się z tym żyć. To wydarzenie zniszczyło moich rodziców. Ale teraz oni nie żyją, moi bracia nie żyją, sam muszę sobie z tym poradzić.
– powiedział Alain Paul, brat szofera, w wywiadzie dla MailOnline.
Brat zmarłego szofera nie chce znów przeżywać tragicznych wydarzeń. Wśród najbliższych zmarłego został tylko on i tylko on może próbować ratować jego pamięć.
Kiedy tamtej feralnej, sierpniowej nocy księżna Diana i jej partner Dodi Al Fayed uciekali przed paparazzi, mercedes prowadzony przez Henriego Paula rozbił się na filarze tunelu Alma, przekraczając trzykrotnie dozwoloną prędkość. Po śmierci oskarżono szofera o spowodowanie wypadku i bycie pod wpływem alkoholu podczas jazdy. W wywiadzie dla MailOnline wypowiedział się jego przyjaciel, Claude Garrec:
Henri Paul był moim najlepszym przyjacielem. Był drużbą na moim ślubie. Znałem go lepiej niż ktokolwiek inny. Jestem skłonny przyznać, że Henri miał reputację bon vivanta, ale był kimś odpowiedzialnym. Nie wyobrażam sobie, żeby upijał się przez cały wieczór, a potem prowadził. Jeśli przejął kierownicę, to dlatego, że wiedział, że może to zrobić, nie narażałby życia innych.
Garrec dodaje także, że zawsze istniały wątpliwości i różne teorie spiskowe co do przyczyny wypadku. Ma też ogromną nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw.