Puchar Świata Manuli 2023 to nietypowe wydarzenie zorganizowane przez profil DailyMantle na platformie X. Choć plebiscyt był nieoficjalny i miał raczej żartobliwy charakter, to wywołał ogromne poruszenie wśród internautów. W starciu udział wzięły manule z całego świata, jednak okazało się, że polski Magellan nie miał sobie równych. Jak wyglądały poszczególne etapy głosowania?
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Megallan był mocnym kandydatem w plebiscycie od samego początku, choć zdarzały się momenty, gdy jego przewaga nad konkurentami malała. Futrzak strzelał wtedy fochy, o czym informowało na bieżąco poznańskie zoo na Facebooku. Ta drobna manipulacja najwyraźniej była skuteczna, bo ostatecznie doprowadziła kota do zwycięstwa. W półfinale starły się Magellan z Poznania i Stubsi z Niemiec. Reprezentant Polski wygrał, zdobywając 52,1 proc. z ponad 150 tysięcy głosów. W finale zmierzył się natomiast z Bolem z Japonii. 12 grudnia po godzinie 18 zakończono głosowanie i oficjalnie ogłoszono, że Magellan został zwycięzcą, a oddano na niego 130 tysięcy głosów.
MAMY CHAMPIONA! Jesteście Państwo wielcy! Magellan najważniejszym i najpiękniejszym manulem świata 2023! Teraz musimy mu statek ufundować, no musimy
- przekazało dobrą nowinę zoo w Poznaniu. Wspomniany statek to nawiązanie do zbiórki pieniędzy na budowę wybiegu dla poznańskich manuli. Magellan w takim miejscu potrzebowałby oczywiście swojego statku. Czemu jednak kot został nazwany na cześć słynnego podróżnika?
Zamiłowanie Magellana do odkrywania świata, także poza ogrodem zoologicznym, wyszło na jaw w październiku 2020 roku. To właśnie wtedy uciekł z zoo i przez kilka dni żył na wolności.
Sforsował siatkę w wolierze. Od razu po otrzymaniu informacji, że mały kotek przechadza się poza granicami zoo, została podjęta błyskawiczna akcja, żeby go odnaleźć. Kłopot polega na tym, że manul ma drobne wymiary ciała i zdolność upodabniania się do otoczenia. Bardzo często wygląda jak kamień
- tłumaczyła w rozmowie z tvn24.pl Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo. Ostatecznie zwierzak został odnaleziony w pobliżu Jeziora Maltańskiego, przy czym jego schwytanie nie należało do najłatwiejszych.
Nie chciał z nami współpracować i nie cieszył się z powrotu do domu. Podejrzewam, że siedział pod autem, bo czyhał na gołębie, które znajdowały się na pobliskiej posesji. [...] Cieszymy się, że wrócił. On chyba trochę mniej, przerwaliśmy mu podróż życia
- relacjonowała Zgrabczyńska.