Leśnicy Lasów Państwowych często dzielą się zarówno informacjami, jak i ciekawostkami z głębin polskich pasów. Tym razem udostępnili nieco mroczne, lecz wciąż intrygujące zjawisko. Spacerowicze mogli natrafić na dziwne narośle na drzewach. Nie są to jednak gniazda ptaków, a tak zwane czarcie miotły. Leśnicy wyjaśniają skąd się biorą.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Kulisy swojej codziennej pracy, to coś, czym leśnicy bardzo chętnie się dzielą z internautami. W ten sposób poszerzają naszą wiedzę i przybliżają miłośnikom przyrody tajemnice, które kryją się między kniejami. Tym razem ciekawostką podzielili się pracownicy nadleśnictwa Ustrzyki Dolne z województwa podkarpackiego. Dotyczy ona czegoś, na co z pewnością regularni spacerowicze natknęli się podczas przechadzek pomiędzy drzewami. Chodzi o twór, który wyrasta z drzew iglastych. Te pojedyncze skupiska krzaczastych, mocno rozgałęzionych pędów wyróżniających się na tle reszty gałęzi. Zjawisko często nazywane jest "czarcią miotłą" i choć z daleka może przypominać ptasie gniazdo, w rzeczywistości jest to patologiczna zmiana. Wywołują ją głównie chorobotwórcze grzyby, których łacińska nazwa brzmi Melampsorella caryophyllacearum. Infekuje on młode pędy, które później rozwijają się w dość krępe i powykrzywiane gałązki o krótkich jasnozielonych igłach. Efektem tego jest powstawanie skupisk chorych pędów. Kiedy zimą igły z nich opadną, dodatkowo podkreślony zostaje ich wręcz upiorny wygląd - jak informują pracownicy Lasów Państwowych.
Leśnicy poinformowali również, że zjawisko to co prawda występuje na różnych gatunkach drzew, ale Bieszczadach zazwyczaj będziemy mogli szukać ich na jodłach. Warto zaznaczyć, że na jednym drzewie może rozwinąć się więcej niż jedno skupisko "czarciej miotły". Co więcej, ciekawostką jest, że ich żywotność wynosi nawet do 20 lat. Niestety, jeśli na jednym drzewie jest zbyt dużo zainfekowanych pędów, to roślina może obumrzeć. Czasami w poważniejszych przypadkach, zakażone drzewa są wycinane. Natomiast kiedy nie ma takiej konieczności, usuwa się wyłącznie "czarcią miotłę" wraz z gałęzią, z której wyrasta. Leśnicy muszą być czujni, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się zarodników tego pasożytniczego grzyba. Ciekawostką jest, że dawniej, w kulturze ludowej w Polsce wierzono w magiczną moc czarcich mioteł, pojawiających się na koronie brzozy. Były one szczególnie złą oznaką dla panien na wydaniu.