W przypadku pojawienia się u pupili poważniejszych chorób opiekunowie zazwyczaj spodziewają się dużych wydatków. Sytuacja, która wydarzyła się w powiecie piaseczyńskim, była jednak nieco inna. Pani Magda i pan Tomasz są właścicielami pięciu psów rasy american bully. Są to dwie suki i trzy szczeniaki. W połowie lutego młode zostały przewiezione do tamtejszej lecznicy. Okazało się, że był to początek problemów, choć nie dotyczyło to tylko zdrowia zwierząt.
Jak donosi TVN24, badania szczeniaków wykazały, że dwa z nich miały parwowirozę. Jest to zakaźna choroba, nazywana czasami psim tyfusem, która objawia się przede wszystkim biegunką i wymiotami. Choć nieleczona najczęściej kończy się śmiercią, to według portalu josera.pl po zastosowaniu odpowiedniej terapii przeżywa ponad 90 proc. psów. Właściciele szczeniaków zostali poinformowani w tym przypadku, że koszt leczenia wraz z pobytem w szpitalu wyniesie sześć tysięcy złotych. Niestety po trzech dniach objawy choroby pojawiły się także u dorosłych psów: dziewięciomiesięcznej Luny i półtorarocznej Balbiny. Suki trafiły do lecznicy 16 lutego, a jeden dzień ich leczenia miał kosztować 400 złotych.
Gdy wróciłem do domu, jeszcze tego samego dnia, odebrałem wiadomość z fakturą na kwotę 17 tysięcy złotych. Z poprzednią, to było w sumie 23 tysięcy złotych
- relacjonuje pan Tomasz w rozmowie z TVN24. Szczeniaki w międzyczasie wróciły do domu, ale między właścicielami a lecznicą rozpoczął się spór o uregulowanie należności. Lecznica nie wyjaśniła, skąd wzięły się tak wysokie koszty, a ponadto przestała informować o stanie Luny i Balbiny. Przy próbie ich odebrania, właściciele usłyszeli, że psy zostaną zatrzymane jako zabezpieczenie długu. Po otrzymaniu trzeciej faktury - tym razem na pięć tysięcy złotych - pan Tomasz zgłosił sprawę na policję.
Luna i Balbina ostatecznie wróciły do swoich opiekunów 28 lutego, ale od razu zostały przewiezione do lekarza weterynarii w Żyrardowie. Tam weterynarz stwierdził, że psy były wylęknione i wygłodzone, a stan ich zdrowia nie był najlepszy. Pan Tomasz złożył zawiadomienia w Komendzie Powiatowej Policji w Piasecznie i w sprawie prowadzone jest postępowanie. Mimo to właściciel psów zapłacił dotychczas klinice 15 tysięcy złotych. TVN24 zwróciło się również o wyjaśnienie wysokich kosztów do samej lecznicy, ale jej pełnomocnik Ksawery Kurski odmówił komentarza. Zaznaczył jednak, że "usługi weterynaryjne w całodobowej klinice muszą wiązać się z kosztami leczenia, bo po pierwsze, lekarze też muszą zarobić na życie, a po drugie wyposażenie lecznicy jest niezwykle drogie".