Kupiła bilet na samolot. Okazał się fałszywy. 79-latka spieszyła się na pogrzeb męża

79-letnia kobieta nie została wpuszczona na pokład samolotu i w efekcie nie dotarła na pogrzeb własnego męża. Personel nie mógł nic zrobić, mimo że ona sama również niczemu nie zawiniła. Za jej tragedię odpowiedzialni byli oszuści. Ta historia to przestroga dla innych.

79-letnia Joanne Stainer chciała dostać się z Orlando do Wisconsin w USA, gdzie miał odbyć się pogrzeb jej męża Joego. Niestety na lotnisku czekała ją przykra niespodzianka, o której nawet w koszmarach jej się nie śniło. Ostatecznie nie mogła pożegnać się z ukochanym, a wszystko przez jeden błąd, który mógł przytrafić się każdemu. 

Zobacz wideo Karolina Gilon nie została wpuszczona do samolotu

Personel nie dał jej wejść na pokład i pożegnać swojego męża. Lepiej nie zostawiać tego na ostatni moment 

Mąż Joanne zmarł w marcu tego roku, a para zdążyła przeżyć u swojego boku aż 59 lat. Joanne miała ostatni raz pożegnać się ze swoim ukochanym w czerwcu tego roku, lecz aby to zrobić musiała dotrzeć najpierw do Wisconsin w Stanach Zjednoczonych. Wszystko dlatego, że rodzina mężczyzny postanowiła pochować go właśnie na jednym z tamtejszych cmentarzy. Joanne kupiła zatem bilet lotniczy na 1 czerwca 2024 roku i w odpowiednim czasie pojawiła się na międzynarodowym lotnisku Orlando Stanford. Chwilę później okazało się, że, mimo posiadanych biletów, nie będzie mogła wejść na pokład samolotu

Kupiła bilety lotnicze od internetowych oszustów. Samolot nie dowiózł ją na pogrzeb męża

Tego samego dnia z lotniska w Orlando odlatywał również syn kobiety oraz wnuk, jednakże w ich przypadku nie wystąpiły żadne komplikacje, dzięki czemu dotarli do Wisconsin na czas. W związku z tym, że 79-latka zmagała się z problemami zdrowotnymi, wybrała inny lot, a bilety zarezerwowała dosłownie w ostatniej chwili. Jej podróż miała odbyć się w noc poprzedzającą ceremonię pogrzebową. W całej tej sytuacji chciała być samodzielna, dlatego zadzwoniła pod numer 411 i poprosiła, by połączono ją z linią lotniczą Allegiant Airlies. Przeprowadziła rozmowę z mężczyzną podającym się za przedstawiciela przewoźnika i w ten sposób kupiła bilety. Nie zrobiła tego przez internet, ponieważ nowoczesna technologia jest jej obca. Po wprowadzeniu opłaty w wysokości około 998 dolarów, czyli ponad czterech tysięcy złotych, Joanne otrzymała kartę pokładową, gdy jednak pokazała ją na lotnisku, personel stwierdził, że jest fałszywa. W ich systemie nie widniało nazwisko Stainer, wskutek czego kobieta nie mogła wejść na pokład z innymi pasażerami. 

Zapytałam dlaczego? Dlaczego nie mogę polecieć samolotem? Mam bilety

- powiedziała 79-latka w rozmowie z portalem WFTY. Ta sytuacja sprawiła, że kobieta nie doleciała do Wisconsin na czas i nie była mogła uczestniczyć w ceremonii pogrzebowej swojego męża. 

Tak bardzo zależało mi na tym, aby tam być i zobaczyć, jak zostaje pochowany w ziemi. Byłam mu to winna

- powiedziała z wyraźnym żalem. 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.