Zobaczyła na Helu fokę. Chciała jej pomóc. Sprawa trafiła do prokuratury

Wiele osób chce pomagać zwierzętom, jednakże brak odpowiedniej wiedzy może wyłącznie pogorszyć sprawę. Przykładem takiej sytuacji jest historia foki, która wylegiwała się na plaży na Helu. Choć zwierzę było pod opieką specjalistów, musiało zmierzyć się z dużym zainteresowaniem aktywistów. Sprawa skończyła się na prokuraturze.

Jak informuje serwis o2, jedna z aktywistek zauważyła na plaży fokę, która w jej opinii potrzebowała pomocy. Obawy kobiety związane były z tym, że zwierzę przez dłuższy czas nie ruszało się z miejsca. W związku z tym postanowiła podejść do morskiego stworzenia, nagrać film i zrobić mu kilka zdjęć, by ostatecznie opublikować je na mediach społecznościowych. Niestety nie zdawała sobie sprawy, że tym samym niepokoi zwierzę, którym już wcześniej zaopiekowali się eksperci.

Zobacz wideo Dlaczego Bałtyk umiera?

Hel: Foka na plaży. Ludzie chcieli ją zaciągnąć do wody

O przykrym incydencie serwis poinformowała biolożka dr Natalia Osten-Sacken z Instytutu Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej uwagę zwrócił post na Facebooku, którego autorka podchodziła zbyt blisko zwierzęcia i sprawiła, że mogło czuć się zagrożone.

Na filmiku, który nakręciła, widać było wyraźnie, że foka jest ogrodzona palikami i taśmą, co oznacza, że jest już pod opieką

- wyjaśniła w rozmowie z serwisem o2 dr Natalia Osten-Sacken. Niestety opublikowane zdjęcia miały również dalsze konsekwencje. W poście napisano, że foka jest ranna i mimo zgłoszeń nikt nie udzielił jej pomocy. W efekcie na temat dzikiego zwierzęcia zaczęły wypowiadać się osoby, które nie mają wystarczającej wiedzy w tej kwestii. Choć tym razem skutki nie były tak dramatyczne, niewskazane działania mogłyby pogorszyć stan zdrowia foki lub nawet zagrozić jej życiu.

Pojawił się nawet głos, żeby pojechać do foki i zepchnąć ją do wody, mimo że to nie jest waleń i przebywanie na brzegu należy do normalnego zachowania fok

- dodała dr Natalia Osten-Sacken. Jak zaznacza, aktywiści dość często próbują "ratować" dzikie stworzenia w sposób niewłaściwy, tym samym bardzo im szkodząc. W tym przypadku pojawiły się nawet słowa krytyki kierowane w stronę Stacji Morskiej im. prof. Krzysztofa Skóry. Ludzie twierdzili, że ośrodek nie zadbał odpowiednio o zwierzę, lecz prawda okazała się zupełnie inna.

Fokarium Hel. Ośrodek odpowiada na zarzuty w sprawie rannej foki

Ostatecznie sprawę postanowiło skomentować fokarium, które jest częścią Stacji Morskiej im. Profesora Krzysztofa Skóry. Przedstawiciele placówki poinformowali, że widoczne na zdjęciach zwierzę to dorosły samiec foki szarej. Ten pojawia się na plaży od końca sierpnia tego roku i jest pod stałym nadzorem Stacji Morskiej z Helu oraz Błękitnego Patrolu WWF.

Jesteśmy na bieżąco informowani o jej obecności. Ogólna kondycja tego osobnika nie wskazuje na konieczność pobytu w helskim ośrodku rehabilitacji, a rana nie wymaga interwencji weterynaryjnej

- wyjaśniono. W związku z tym, że zachowanie autorki wpisu w mediach społecznościowych wywołało duży stres u zwierzęcia oraz mogło skutkować szkodliwymi zachowaniami ze strony innych ludzi, dr Natalia Osten-Sacken zdecydowała się na skierowanie do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia dotyczącego płoszenia dzikiego zwierzęcia oraz znieważenia.

Bezzasadny post, atakujący i szkalujący także w Błękitny Patrol i Stację Morską im. Prof. Krzysztofa Skóry na Helu wywołał na fb morze komentarzy, których większość była skierowana przeciwko tym podmiotom, co samo w sobie jest szkodliwe społecznie i podważa autorytet specjalistów i naukowców

- brzmi jego treść.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: