• Link został skopiowany

Kiedy opony nadają się do wymiany? Proste sposoby na sprawdzenie stanu bieżnika

Nawet najlepszy system ABS czy kontrola trakcji na nic się zdadzą, jeśli auto jeździ na zużytych oponach. To właśnie one - a właściwie kawałek gumy wielkości kartki A4 - decydują o tym, czy samochód utrzyma przyczepność na zakręcie i zahamuje na czas. Jak więc sprawdzić, czy i kiedy opony proszą o wymianę?
Pomiar zużycia bieżnika na oponie w samochodzie - zdjęcie ilustracyjne
Fot. istock/flukyfluky

Wielu kierowców skupia się na sprawności hamulców czy stanie zawieszenia, a to właśnie opony mają kluczowy wpływ na bezpieczeństwo jazdy. Ich kondycja decyduje o tym, jak samochód zachowa się w deszczu, na zakrętach czy podczas nagłego zatrzymywania. Zużyty bieżnik oznacza dłuższą drogę hamowania i gorszą przyczepność - szczególnie wtedy, gdy nawierzchnia jest mokra lub oblodzona. Dlatego warto regularnie sprawdzać, ile milimetrów gumy pozostało na oponach.

Zobacz wideo Autobus pełen pasażerów jechał bez jednej opony. Kierowca był zdziwiony powodem policyjnej kontroli

TWI to mały znacznik, który mówi wiele. Nie potrzeba suwmiarki ani miernika głębokości bieżnika

Nie każdy kierowca ma w garażu suwmiarkę czy specjalny miernik głębokości bieżnika. Na szczęście producenci opon pomyśleli o prostszym rozwiązaniu. W każdym nowoczesnym komplecie ogumienia znajdziemy tak zwany wskaźnik TWI (Tread Wear Indicator) - niewielkie gumowe mostki umieszczone w rowkach bieżnika. Z czasem, gdy opona się ściera, bieżnik zrównuje się z tymi wypustkami. To wyraźny sygnał, że ogumienie przekroczyło granicę bezpiecznej eksploatacji i należy je wymienić. Dodatkowo, na bocznej ścianie opony często można zauważyć mały trójkąt, który wskazuje dokładnie, gdzie znajdują się wskaźniki. To bardzo pomocne, gdy opony są zabrudzone lub bieżnik jest już mocno zużyty. Cały system działa banalnie prosto. Wystarczy jedno spojrzenie, by ocenić stan ogumienia. Nie potrzeba żadnych przyrządów ani warsztatu, potrzebna jest jedynie odrobina uwagi i światło dzienne.

Cyfry zamiast domysłów - pomysł, który się przyjął. Nie ryzykuj jazdy na zużytych oponach

Niektórzy producenci poszli jeszcze dalej i wprowadzili system, który nie wymaga żadnego "zgadywania". Firmy takie jak Nokian, Continental czy Goodyear zaczęły umieszczać na jednym z żeber opony cyfry - najczęściej 8, 6 i 4 milimetry. Każda z nich wskazuje aktualną głębokość rowków. Wraz ze ścieraniem się gumy kolejne liczby znikają, dzięki czemu kierowca dosłownie widzi, jak ubywa powierzchni roboczej. To genialne w swojej prostocie: widzisz "6" - jesteś spokojny; została tylko "4" - czas planować wymianę. Takie rozwiązanie doceniają nie tylko kierowcy amatorzy, ale też profesjonaliści. Cyfry są widoczne na pierwszy rzut oka i nie wymagają żadnej wiedzy technicznej. Wystarczy jedno spojrzenie, by ocenić stan ogumienia. Eksperci przypominają, że choć prawo dopuszcza jazdę na oponach z bieżnikiem o głębokości 1,6 milimetra, to w praktyce to już niemal gładka guma. Przy deszczu nie jest w stanie skutecznie odprowadzić wody spod kół, co zwiększa ryzyko poślizgu. Dlatego zaleca się wymianę już przy 4 milimetrach, a w przypadku opon zimowych nawet przy 3,5 milimetrach - wtedy wciąż zapewniają dobrą przyczepność na śniegu i błocie pośniegowym.

 Źródło: moto.pl, autokult.pl

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: