Kate Middleton i książę William ostatniego dnia uroczystości koronacyjnych wzięli udział w wyjątkowym wolontariacie na rzecz skautów. Podczas zabaw po remoncie lokalu, zebrani usłyszeli, jak księżna nazywa swojego najmłodszego syna. Co ciekawe, nie zwraca się do niego po imieniu.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Rodzina królewska ma za sobą koronację króla Karola i związane z tym wiele pracy i aktywności. Nic dziwnego, że ich wyjątkowe przygotowanie do uroczystości zachwyca prezenterów i dziennikarzy. W ostatni dzień księżna Kate i książę William wybrali się do miasteczka Slough w hrabstwie Berkshire, aby pomóc przy remoncie lokalu dla harcerzy. Postanowili zabrać ze sobą trójkę swoich dzieci, by od małego uczyć ich pomocy innym. George, Charlotte i Louis dzielnie wykonywali powierzone im obowiązki. Jeździli z ojcem koparką, próbowali używać narzędzi budowlanych pod czujnym okiem rodziców, a nawet pomalowali płot. Po ciężkiej pracy dzieci miały okazję się wyszaleć i pobawić, między innymi strzelając z łuków. Udział w zawodach brał nawet 5-letni Louis, do którego Kate, ku zdziwieniu obecnych, nie zwracała się po imieniu.
Podczas zabaw uczestnicy wolontariatu na rzecz zgrupowania harcerzy Third Upton Scouts, usłyszeli, jak mama nazywa swojego najmłodszego synka - księcia Louisa. Najwyraźniej, zdaniem Kate Middleton, Louis to zbyt poważne imię jak dla takiego brzdąca. Mama woli mówić do niego "Lou Bug", czyli po prostu "Lou robaczek". To niejedyny pseudonim, którego księżna używa względem najmłodszej pociechy. Obecni słyszeli również, jak woła małego Lou "papużko". Urocze przezwiska szybko stały się popularne w internecie, zwracając uwagę internautów na 5-letniego księcia. Już wcześniej chłopiec był ulubionym z Windsorów, a teraz tym bardziej zaskarbił sobie sympatię wśród mediów i wielbicieli rodziny królewskiej.