Fotoradar przyłapał ją aż 6 razy. 60-latka z Tychów jest rekordzistką. Liczba punktów karnych powala

Pod koniec kwietnia zamontowano odcinkowy pomiar prędkości na DK44 w Mikołowie. System jest dowodem na to, że kierowcy dość często nie zwracają uwagi na nowe znaki. 60-letnia mieszkanka Tychów wpadła w tę "pułapkę" aż sześć razy w ciągu miesiąca. Musiała zmierzyć się nie tylko z dużymi mandatami, ale także pokaźną liczbą punktów karnych i utratą prawa jazdy.

Odcinkowy pomiar prędkości to system służący do rejestrowania wykroczeń kierowców na danym odcinku drogi. W przeciwieństwie do klasycznego fotoradaru, nie mierzy prędkości w kontrolowanym punkcie, lecz wylicza średnią prędkość na określonej liczbie metrów. O jego skuteczności przekonała się 60-letnia mieszkanka Tychów. 

Zobacz wideo Odcinkowy pomiar prędkości - skuteczna broń w walce z kierowcami, którzy przekraczają prędkość

Odcinkowy pomiar prędkości na DK44. Policjanci są zadowoleni z jego "skuteczności" 

Nowy odcinkowy pomiar prędkości na ulicy Gliwickiej w Mikołowie na trasie DK44 został uruchomiony 26 kwietnia 2024. Długość odcinka, na którym jest mierzona prędkość, to 1,3 km, natomiast dopuszczalna prędkość wynosi 50 km/h. Choć od momentu instalacji urządzenia minęły niecałe trzy miesiące, policjanci już teraz są w stanie powiedzieć, że urządzenie spełnia swoje zadanie. 

Wielu kierowców przekonało się już o jego skuteczności

- informuje śląska policja, cytowana przez serwis Auto Świat. W trakcie pierwszych dwóch miesięcy zarejestrowano tam 6797 wykroczeń, co dało czwarty wynik w Polsce. Co więcej, według funkcjonariuszy idealnym przykładem tej "skuteczności" jest przypadek 60-letniej mieszkanki Tychów, która w ciągu jednego miesiąca przekroczyła na danym odcinku prędkość aż sześć razy. Tym samym stała się absolutną rekordzistką. 

Mandat za przekroczenie prędkości. 60-latka "wpadła" łącznie sześć razy i straciła prawo jazdy

Jak informuje śląska policja, 60-letnia kobieta w ciągu miesiąca sześciokrotnie została przyłapana na zbyt szybkiej jeździe. Choć tłumaczyła, że nie widziała znaku, nic to nie dało. Wszystko dlatego, że - zgodnie z polskim prawem - system pomiaru prędkości opatrzony jest charakterystycznymi niebieskimi znakami D-51 a oraz b. W efekcie musiała zmierzyć się z mandatami na łączną sumę 3,4 tys. złotych, a do jej konta przypisano aż 44 punkty karne. Warto przypomnieć, że kierowcy posiadający uprawnienia dłużej niż rok mogą posiadać maksymalnie 24 punkty karne. Jeśli jest ich więcej, dana osoba traci prawo jazdy oraz wszystkie kategorie w nim zapisane. Tak też się stało w przypadku 60-latki, a policja skierowała wobec niej wniosek o sprawdzenie kwalifikacji kierowcy. 

Zgodnie z wyliczeniami serwisu Autokult, na każde wykroczenie przypadało średnio 7 punktów karnych, "co wskazywałoby na jazdę z prędkością od 26 do 30 km/h szybciej niż obowiązujący limit". Za takie przekroczenie prędkości obowiązuje mandat w wysokości 300 złotych, jednak kwoty były podwajane na zasadzie recydywy. Podwójny "cennik" obowiązuje wtedy, gdy kierowca po raz drugi w ciągu dwóch lat popełni wykroczenie drogowe z tej samej grupy.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: