Choć jego kwiaty wyglądają ładnie, to w rzeczywistości jest niezwykle trujący i niebezpieczny. Kontakt z Barszczem Sosnowskiego może skończyć się bolesnymi poparzeniami, a niekiedy nawet zagrożeniem zdrowia i życia. Skąd roślina wzięła się w naszym kraju i co zrobić, jeśli przypadkiem na nią natrafimy? Taka wiedza na pewno nam się przyda, zwłaszcza podczas wiosennych i letnich spacerów.
Barszcz Sosnowskiego to roślina, której obawiają się wszyscy fani pieszych wycieczek. Mało kto wie jednak, że w naszym kraju rosła już od lat 50-tych XX wieku. Nazywana potocznie "Zemstą Stalina" była efektem radzieckim eksperymentów, mających na celu wyhodowanie superrośliny pastewnej. Barszcz miał być pożywieniem dla zwierząt hodowlanych, podnoszącym ich możliwości i wydajność w dawaniu mleka. Niestety skutek był inny, niż oczekiwano. Bylina okazała się niezwykle inwazyjna i tak ekspansyjna, że szybko pochłonęła miejsce dla innych gatunków. Co więcej, kontakt z nią był opłakany w skutkach. Silnie toksyczna roślina zaczęła stanowić dla ludzi zagrożenie zdrowia i życia nawet z odległości. Jest tak, gdyż zarówno łodygi, jak i korzenie czy liście, zawierają w sobie furanokumaryny, wywołujące oparzenia skóry drugiego i trzeciego stopnia. Dłuższy kontakt z Barszczem Sosnowskiego ma także działanie rakotwórcze. Warto zatem wiedzieć, jak go unikać, a gdy przypadkiem na niego natrafimy, jak chronić się przed skutkami.
Z uwagi na spore rozmiary rośliny, najczęściej uda się nam ją dostrzec z odpowiedniej odległości. Wyglądem przypomina przerośnięty koper, osiągający nawet cztery metry wysokości. Najczęściej Barszcz Sosnowskiego rośnie przy polnych drogach, na skraju lasów oraz na łąkach. Jeśli jednak nie zauważymy go w porę, bezpośredni kontakt z toksyczną substancją może poskutkować bolesnymi oparzeniami skóry. W takim przypadku powinniśmy jak najszybciej zakryć zranione miejsca przed światłem słonecznym. Dobrze jest również bardzo delikatnie przemyć je wodą z mydłem, by usunąć resztki trucizny. Niezależnie od tego, czy pojawiła się u nas reakcja alergiczna, czy nie, powinniśmy udać się do lekarza rodzinnego na kontrolę. Być może niezbędne będzie przepisanie leków przeciwhistaminowych lub czegoś dla uśmierzenia bólu. Warto również wiedzieć, że powstałe oparzenia mogą skutkować fotouczuleniem. Jest to przypadłość wymagająca specjalnego traktowania. Skóra staje się bowiem nadwrażliwa na promieniowanie ultrafioletowe, a każde wyjście na zewnątrz w pełnym słońcu może grozić powstaniem ponownych bąbli i ran. Niestety w skrajnych przypadkach trzeba zastosować specjalną profilaktykę polegającą na bezwzględnym unikaniu słońca. Objawowo sprawdzą się jednak okłady z soli fizjologicznej. Nic nie zastąpi jednak wizyty u specjalisty i prawidłowego leczenia.