Nowa wersja "Akademii Pana Kleksa" to bez dwóch zdań jedna z największych premier tego roku. Nawiązująca do hitu z lat 80 przedstawia historię Adasia, a w tym przypadku Ady, w zupełnie innym świetle. Nie sposób jednak zapomnieć o niezwykłym klimacie pierwszej ekranizacji i scenie, która do dziś uznawana jest za najstraszniejszą.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Nowa ekranizacja "Akademii Pana Kleksa" ma się dobrze, choć opinie na jej temat są mieszane. Nie zmienia to faktu, że cieszy się ogromną popularnością, przy okazji przypominając wszystkim o wersji z 1983 roku w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego. Produkcja była niezwykle ceniona za swój wyjątkowy klimat oraz genialną oprawę muzyczną. Wśród wykonawców muzyki do filmu pojawili się między innymi Zdzisława Sośnicka, Edyta Geppert, czy nawet sam Piotr Fronczewski, odtwórca głównej roli pana Ambrożego Kleksa. Nie mogło zabraknąć jednak również nieco mocniejszych akcentów. Utwór do sceny bezsprzecznie uważanej za najstraszniejszą w całej produkcji, nagrał heavy metalowy zespół TSA z Markiem Piekarczykiem na czele. "Marsz wilków", bo o nim mowa, skrywa jednak pewną tajemnicę, o której wokalista do tej pory nie mówił.
Lider legendarnego, choć istniejącego z przerwami zespołu TSA, teraz znanego pod szyldem TSA Dream Team, postanowił zdradzić fanom pewną tajemnicę. Chodzi o utwór "Marsz wilków", który w "Akademii Pana Kleksa" miał nie lada znaczenie. Był bowiem akompaniamentem do idącej w zwartym szyku wilczej armii, która miała zaatakować bajkowe królestwo, w którym mieszkał książę Mateusz. Z pewnością każdy, kto oglądał ten film jako dziecko, doskonale pamięta stresujące sceny. Marek Piekarczyk postanowił przypomnieć o nich swoim fanom i udostępnił na swoim Instagramie kadr z produkcji, włącznie z muzyką. Przy okazji napisał o utworze kilka zaskakujących zdań.
40 lat minęło od nagrania przez TSA utworu "Marsz Wilków" do filmu "Akademia Pana Kleksa". Razem z zespołem TSA skomponowaliśmy muzykę i linię wokalną do tekstu Krzysztofa Gradowskiego. Ciekawostka: Pierwsze nagranie "Marszu Wilków" zaginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Zespół musiał przyjechać i nagrać utwór po raz drugi. Efekt drugiego nagrania pojawił się w filmie. Ku zdziwieniu TSA utwór nigdy nie znalazł się na płycie ze ścieżką dźwiękową do "Akademii Pana Kleksa".
- napisał wokalista. Wyznanie brzmi naprawdę zaskakująco, biorąc pod uwagę to, jak bardzo mroczna scena wpłynęła na widzów.
Trauma mi pozostała po tej scenie do teraz! Musiałem wyjść z kina na chwilę z tatą...
Trauma była, ale z perspektywy czasu uważam, że to jedna z tych scen w polskim kinie, która słusznie została z moim pokoleniem na zawsze. Zatem dziękuję za muzykę, która w połączeniu z obrazem zrobiła na nas takie wrażenie!
- czytamy wśród wielu podobnych komentarzy pod udostępnionym postem. Możemy tylko się zastanawiać, czy nowa "Akademia" zrobi na dzieciach równie mocne wrażenie, co pierwotna wersja.