Serial "Dexter" jeszcze kilka lat temu cieszył się ogromną popularnością. Opowiada on historię technika kryminalistycznego, który prowadzi podwójne życie i nocami zabija innych morderców. Często pomagają mu w tym informacje z pracy. Dexter Morgan to ciekawy bohater, który pomimo popełniania zbrodni wzbudzał sympatię widzów. W końcu jego działania przynoszą sprawiedliwość. Jak zatem postrzegany był prawdziwy brazylijski "Dexter"?
Seryjny morderca, o którym mowa, to Pedro Rodrigues Filho. Urodził się 17 lipca 1954 roku na farmie w Santa Rita do Sapucaí, na południe od Minas Gerais w Brazylii. Jak później wyjawił w jednym z wywiadów przytaczanych przez "The Mirror", jego czaszka po narodzinach była pokryta siniakami, co było skutkiem ciosów i kopnięć zadanych przez jego ojca ciężarnej matce. Późniejsze lata Rodriguesa również nie były pozbawione przemocy.
Pierwszą zbrodnię chciał popełnić już jako nastolatek. W wieku 13 lat próbował zabić starszego kuzyna poprzez wepchnięcie go do prasy do trzciny cukrowej. Pierwszego udanego morderstwa dokonał zaledwie rok później. W biały dzień zastrzelił przed ratuszem burmistrza swojego miasta. Miała być to zemsta za zwolnienie z pracy ojca Rodriguesa, niesłusznie oskarżonego o kradzież ze szkoły, w której był zatrudniony jako woźny. Pedro odnalazł później prawdziwego złodzieja i jego również zabił. W kolejnych latach przeprowadzał się do różnych miast i nawiązywał kontakty z handlarzami narkotyków. W tym czasie poznał Marię Aparecidę Olympię, zwaną Botinhą, a także przejął funkcję szefa gangu narkotykowego, do którego śmierci zresztą się przyczynił. Niestety, był to początek kolejnej tragedii.
Jak pisze Onet, Botinha padła ofiarą brutalnej egzekucji innego gangu. Co gorsza, kobieta była wówczas w ciąży. Rodrigues na wieść o śmierci partnerki i swojego nienarodzonego dziecka wpadł w szał. Zabójców bliskich znalazł na przyjęciu weselnym, które zmienił w krwawą zemstę. Zabił siedem osób, a kilkanaście pozostawił rannych. Nie miał wówczas nawet 18 lat. Jeszcze bardziej szokujące było jednak zabójstwo własnego ojca, który odsiadywał wówczas wyrok za zabicie maczetą matki Pedro. Rodrigues odwiedził ojca w więzieniu i odebrał mu życie, zadawszy mu 22 ciosy ostrym narzędziem. Podczas wywiadu przeprowadzonego lata później wyznał, że wyrwał jego serce i zjadł je na miejscu.
Przysięgałem zemstę na trumnę mojej matki
- powiedział mężczyzna, cytowany przez dailystar.co.uk. Rodrigues zyskał przydomek "Pedrinho Matador", a w angielskojęzycznych krajach znany był jako "Killer Pete". Aresztowano go 24 maja 1973 roku. W drodze do więzienia został zamknięty w radiowozie z dwoma innymi przestępcami, w tym z gwałcicielem. Po otworzeniu drzwi do samochodu policjanci odkryli, że Rodrigues w drodze zabił mężczyznę. Co więcej, w więzieniu zaczął zabijać kolejnych kryminalistów. Szacuje się, że zamordował co najmniej 47 współwięźniów, a w sumie był oskarżony o zabicie 71 osób. Sam twierdził, że ofiar było ponad 100. Dla porównania, według portalu kryminalistyka.org.pl, o seryjnym mordercy możemy mówić już przy trzech morderstwach "z przerwami zwanymi momentami emocjonalnego uspokojenia". Jeśli chodzi o wyrok Rodriguesa, to początkowo był skazany na 128 lat, ale jego działalność więzienna wydłużyła to do 400 lat. Mimo to Pedro Rodrigues Filho wyszedł na wolność w 2018 roku po 42 latach odsiadki.
Po opuszczeniu więzienia Rodrigues stał się nowym człowiekiem. Nawrócił się i zaczął prowadzić własny kanał na YouTubie. Warto zaznaczyć, że mieszkańcy Brazylii postrzegali go jako bohatera, choć otwarcie mówił o tym, że zabijał dla przyjemności.
Zabijałem dla przyjemności i z zemsty, ale także dla dobra społeczeństwa
- mówił Rodrigues. Mężczyzna wydał nawet autobiografię. Jego sława nie trwała długo. 5 marca 2023 roku został kilkukrotnie postrzelony przed domem swojej siostry i zginął na miejscu.