Nie mogła sobie poradzić po śmierci ukochanego kota. Zdecydowała się na sklonowanie pupila

Pewna mieszkanka Kanady nie mogła sobie poradzić ze śmiercią ukochanego kota. Nie chciała się z nim jeszcze rozstawać, dlatego postanowiła go sklonować. Wiele osób ma obiekcje co do tej procedury. Kosztuje niemało i bywa bardzo niebezpieczna dla zwierząt.

Dla wielu osób domowi pupile są jak członkowie rodziny. Niestety czworonogi są nam dane tylko na jakiś czas, a długość ich życia jest o wiele krótsza niż nasza. Zapewne wielu marzyłoby o tym, by móc spędzić z ukochanymi zwierzakami nieco więcej czasu. Z tego powodu pewna mieszkanka Kanady zdecydowała się na nietypowy krok i sklonowała swojego kota. Podczas gdy jedni zazdroszczą jej takiej możliwości, drudzy zastanawiają się, na ile było to etyczne i bezpieczne dla zwierząt.

Zobacz wideo Katarzyna Topczewska o reagowaniu na przemoc wobec zwierząt: Zbierajmy dowody, nagrajmy film, róbmy zdjęcia, wezwijmy policję

Jak poradzić sobie ze śmiercią pupila? Kobieta znalazła nietypowy sposób

Kris Stewart, mieszkanka Kelowna w Kanadzie, zaskoczyła świat, gdy międzynarodowe media obiegła informacja, że sklonowała swojego kota. Bear był pięcioletnim kocurem rasy ragdoll. Zginął dwa lata temu pod kołami samochodu. Kobieta nie mogła sobie poradzić z tą stratą.

Bear był najmądrzejszym zwierzęciem, jakie kiedykolwiek miałam, a mam zwierzęta odkąd skończyłam dwa lata

- opisywała Kanadyjka, cytowana przez CBC. Dodała, że kot był bardzo żywiołowy i inteligentny. Kris nie chciała adoptować nowego zwierzaka, dlatego zdecydowała się na nietypowy ruch. Wysłała DNA Beara do ViaGen, firmy z Teksasu, zajmującej się klonowaniem zwierząt domowych. Proces ten nie był jednak prosty. Zajął aż dwa lata, jednak po czterech nieudanych próbach udało się w końcu "odzyskać" pupila. Z genów Beara narodziły się dwa identyczne kociaki. Kris nazwała je Bear Bear i Honey Bear.

Czy można klonować zwierzęta? Wielu ma obiekcje

Klonowanie zwierząt domowych nie jest proste. Kerry Bowman, bioetyk z Uniwersytetu w Toronto, szczegółowo opowiedział o tym procesie w rozmowie z CBC. Polega on na umieszczeniu DNA zwierzęcia w zarodku, który następnie jest przenoszony do macicy nosicielki. Płód rozwija się, a następnie rodzi tak jak w przypadku standardowej ciąży, jednak jest ona o wiele bardziej ryzykowna zarówno dla matki, jak i dla młodych. Według Bowmana, mniej niż 5 proc. sklonowanych zwierząt przeżywa narodziny. Ponadto ich długość życia może być krótsza i mogą zmagać się z różnymi nieprawidłowościami, np. z powiększonymi narządami. Istnieje także ryzyko dla nosicielek, które mogą nie przeżyć całej ciąży lub porodu. Z tego względu od lat toczy się wielka debata, czy klonowanie zwierząt rzeczywiście powinno być legalne. Mimo tego Kris Stewart nie żałuje swojej decyzji. Uważa, że kocięta są niezwykle podobne do Beara nie tylko z wyglądu, ale także charakteru. 

Oboje wyglądają jak Bear. Są odważni i bezczelni

- stwierdziła z radością. Proces klonowania nie był jednak tani. Kanadyjka wydała na niego aż 50 tys. dolarów.

Więcej o: