"O dwóch takich, co ukradli księżyc". Praca z braćmi nie była prosta. "Trzeba ich było spacyfikować"

Doskonale znamy ich z polskiej sceny politycznej, choć niegdyś ciągnęło ich bardziej na plan filmowy. Produkcja "O dwóch takich, co ukradli księżyc" przyniosła im sławę, ale kręcenie scen nie było takie proste, zarówno dla młodych aktorów, jak i całej ekipy.

We wtorek 18 czerwca Jarosław Kaczyński skończy 75 lat. Tego samego dni urodził się jego brat - Lech Kaczyński, były prezydent Polski, który zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Z tej okazji warto przypomnieć, że nim politycy trafili do Sejmu, czekała na nich kariera aktorska. W 1962 roku wystąpili w kultowym filmie "O dwóch takich, co ukradli księżyc", ekranizacji powieści Kornela Makuszyńskiego. Niedługo po premierze produkcja otrzymała masę nagród i sporo dobrych ocen od krytyków. Choć dziś nie cieszy się już tak dużą popularnością, to Polacy nadal ją pamiętają. Mało kto jednak wie, że praca z bliźniakami na planie nie była taka prosta, jak może się wydawać.

Zobacz wideo Amerykańscy turyści pękają ze śmiechu w Polonia Wax Museum. Sprawdziliśmy to

Kto zagrał w filmie "O dwóch takich co ukradli księżyc"? Bracia Kaczyńscy wspominali casting

Jarosław i Lech Kaczyńscy często w wywiadach wracali wspomnieniami do czasów kręcenia kultowej produkcji z ich udziałem. Na casting przyszli mając zaledwie 12 lat, a w otrzymaniu głównych ról pomógł im ich wuj Stanisław Miedza-Tomaszewski.

Decyzję podjął nasz wuj, mąż siostry mojej mamy. Skądinąd znana postać, bohater II wojny światowej. To on wysłał list na kartce papieru wyrwanej z zeszytu i podobno to właśnie zwróciło uwagę. Zaproszono nas i później się udało

- opowiadał Jarosław Kaczyński w programie "Pytanie na śniadanie". Z kolei prezydent Lech Kaczyński w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" z 1998 roku wspominał o tym, jak dokładnie wyglądał sam casting.

Na samym początku usiedliśmy grzecznie gdzieś z tyłu, a potem podszedł do nas przystojny mężczyzna, potem okazało się, że to prawdziwy hrabia Włodzimierz Grocholski, jeden z kierowników planu. I on nas przesadził z tylnych rzędów do pierwszego

- mówił były prezydent.

Jacek i Placek: Kaczyńscy nieźle rozrabiali. "To były dwa czorty"

Więcej na temat kulis kręcenia "O dwóch takich, co ukradli księżyc" zdradził niegdyś Marek Kondrat. Jak się okazuje, aktor w tym samym czasie debiutował na planie "Historii żółtej ciżemki", a z uwagi na fakt, że jest tylko rok młodszy od braci Kaczyńskich, doskonale pamiętał ich wyczyny w studiu.

To były dwa czorty, które ze swoją piękną matką mieszkały w tym samym hotelu i przewracały go do góry nogami. Byli żywiołem nie do opanowania, problemem edukacyjnym dla wszystkich, bo, żeby zrobili coś na gwizdek, trzeba ich było najpierw spacyfikować. Oni byli żywi, normalni, niezwykle inteligentni i, co ważne, wspierali się, jeden miał koło siebie drugiego

- mówił aktor w wywiadzie dla "Dużego Formatu". Mimo wesołej atmosfery, jaką chłopcy wprowadzali na planie, praca była dla nich wymagająca. Jarosław Kaczyński wspominał, że najbardziej nie lubił kręcić dubli i scen ze zwierzętami. Szczególnie trudne okazało się nagranie ujęć z osłem, który miał zrzucić z siebie pasażerów, choć bardzo nie chciał tego zrobić. Byłemu premierowi nie podobał się także fakt, że do filmu musiał nosić długie włosy, przez co inne dzieci żartowały z niego.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: