Rzucił ogórkiem w sufit i nazwał to dziełem sztuki. Nietypowy eksponat jest warty fortunę

Sztuka nieustannie nas zaskakuje, szczególnie jeśli coś, co nazwalibyśmy zwykłym bałaganem, jest warte fortunę. Tak stało się w przypadku pewnego dzieła na australijskiej wystawie. To brudny od keczupu ogórek, który artysta przykleił na suficie. Ma ważne znaczenie.

Ogromną zaletą sztuki jest fakt, że można ją tworzyć i interpretować na kilka sposobów. Podczas gdy jedni artyści spędzają długie godziny, a nawet miesiące nad stworzeniem swojego najwybitniejszego działa, inni wkładają w pracę zupełne minimum i nadal mogą na tym zarobić fortunę. Tak stało się w przypadku dość nietypowej wystawy, która pojawiła się niegdyś w nowozelandzkiej galerii. Jeden z eksponatów wzbudził spore kontrowersje swoją prostotą.

Zobacz wideo Mieszkańcy czekali na to miejsce od dawna. Muzeum, w którym każda rzecz ma swoją historię

Na czym polega sztuka nowoczesna? Wszystko zależy od interpretacji

Michael Lett Gallery w Auckland w 2022 roku gościł u siebie wystawę z galerii Fine Arts w Sydney. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien eksponat, dzięki któremu ekspozycja przeszła do historii. Mowa o dziele zatytułowanym "Pickle" autorstwa Matthew Griffina z Sydney, który przedstawiał plaster ogórka na suficie. Nie był to żaden obraz czy rzeźba, a prawdziwe warzywo. Autor wyjął kawałek ogórka maczanego w keczupie z kanapki sieci restauracji McDonald's i rzucił nim w sufit. Za sprawą sosu plasterek spektakularnie przyczepił się do nawierzchni i został dziełem sztuki. To jednak nic. Chętni mogli nabyć taki eksponat za zawrotną kwotę 10 000 dolarów nowozelandzkich, czyli nieco ponad sześć tysięcy złotych. Brzmi absurdalnie? Być może, choć autor ma na to wytłumaczenie.

Co może być dziełem sztuki? Nawet zwykły ogórek

Jak stwierdziła galeria Fine Arts, cytowana przez brytyjski dziennik "The Guardian"., praca Matthew Griffina ma być "prowokacyjnym gestem", mającym na celu zakwestionowanie tego, co ma wartość. Autor najprawdopodobniej chciał w ten sposób pokazać, że prosta, codzienna rzecz, może nagle stać się bardzo wyjątkowa, jeśli odpowiednio ją zaprezentujemy. 

Ogólnie rzecz biorąc, artyści nie decydują o tym, czy coś jest sztuką, czy nie - to oni tworzą i robią rzeczy. To, czy coś jest wartościowe i znaczące jako dzieło sztuki, zależy od sposobu, w jaki my, jako społeczeństwo, decydujemy się go używać lub o nim mówić

- wyjaśnił Ryan Moore, dyrektor Fine Arts w Sydney, w rozmowie z brytyjskim dziennikiem. Co ciekawe, każdy kto kupi "Pickle" dostanie specjalną instrukcję wyjaśniającą, jak odtworzyć dzieło w domu. W tym celu trzeba jednak na własną rękę kupić dodatkową kanapkę w McDonald's.

 

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.