Szedł 3 godziny, by zanieść Fanny kwiaty i recytować wiersze. Wyjątkową miłości zakończyła tragedią

Longfellow Bridge został nazwany na cześć Henry'ego Wadswortha Longfellowa, którego uznaje się za jednego z najwybitniejszych amerykańskich poetów jego czasów. Nie jest to jednak tylko wyraz uznania. Most ma też związek z wyjątkowym życiem miłosnym artysty.

Wiele zabytków zostało nazwanych na cześć sławnych osób, które odegrały ważną rolę w danej społeczności. Henry Wadsworth Longfellow był niezaprzeczalnie postacią, która na takie upamiętnienie zasłużyła. Osoby ze słabością do miłosnych wątków w historii podkreślają też znaczenie mostu nad rzeką Charles dla relacji z jego przyszłą żoną. Wówczas był on jeszcze znany jako West Boston Bridge.

Zobacz wideo Polaków przepis na miłość [SONDA]

Longfellow Bridge w Bostonie i historia miłosna słynnego poety. Henry Wadsworth Longfellow uwiecznił uczucia w wierszu

Pierwsza żona Henry'ego zmarła w listopadzie 1835 roku i w wieku 29 lat mężczyzna był już wdowcem. Niemniej jego serce zabiło ponownie szybciej osiem miesięcy później, gdy podczas podróży po Europie w 1836 roku poznał Frances "Fanny" Elizabeth Appleton. Jak donosi Esplanade Association, była ona córką zamożnego kupca i polityka, Nathana Appletona. Henry'ego urzekła swoją inteligencją, urodą i zamiłowaniem do literatury. Gdy oboje wrócili do USA, mężczyzna raz w tygodniu pokonywał pieszo drogę z jego domu w Cambridge do domu Fanny w Bostonie. Wiodła ona właśnie przez West Boston Bridge i zajmowała 1,5 godziny. Henry przynosił swojej wybrance kwiaty i recytował jej poezję, a następnie wracał do siebie. Po roku w końcu się oświadczył, jednak Fanny odmówiła. W tym czasie pracował jako profesor na Harvardzie, ale ponoć odrzucenie dotknęło go tak bardzo, że przez złamane serce musiał wziąć zwolnienie. Mimo wszystko nie był to jeszcze koniec tej relacji.

Zobacz też: Zarówno mężczyźni, jak i kobiety wolą młodszych partnerów? Wyniki badań zaskakują

Uczucia Henry'ego do Fanny nigdy tak naprawdę nie wygasły, choć spotkali się ponownie dopiero po sześciu latach, na przycięciu w kwietniu 1843 roku. Okazało się wtedy, że Fanny zmieniła zdanie i również zapałała miłością do swojego adoratora. Poinformowała go o tym wkrótce potem w liście, dodając, że przyjmuje jego oświadczyny. Według informacji udostępnionych przez New England Historical Society Henry był tak podekscytowany nowinami, że nie czekał na powóz, tylko jeszcze raz wyruszył pieszo w drogę do Bostonu, tym razem do swojej przyszłej żony. Ponadto napisał wiersz "Most" opisujący West Boston Bridge w świetle swoich uczuć do Fanny - najpierw nieodwzajemnionej miłości, a później wielkiej radości. Wiersz został opublikowany w 1845 roku. Sam most natomiast przeszedł przebudowę lata później. Portal History Cambridge podaje, że został oddany ponownie do użytku w 1907 roku, ale ze względów formalnych jego nazwę zmieniono na Longfellow Bridge dopiero w 1927 roku. Jak jednak w tym czasie toczyły się losy zakochanych?

Co stało się z żoną Henry'ego W. Longfellowa? Tragedia, która na zawsze odmieniła poetę

Henry i Fanny pobrali się zaledwie dwa miesiące po tym, jak kobieta przyjęła oświadczyny. Doczekali się piątki dzieci i wiedli szczęśliwe życie w Cambridge.

Nigdy się nie zdarzyło, żeby weszła do pokoju, w którym byłem, bez szybszego bicia mojego serca, ani nie wyszła, zostawiając mnie z poczuciem, że wraz z nią odeszła jakaś część światła

- pisał o swojej żonie poeta, cytowany przez Esplanade Association. Niestety trwało to tylko do czasu. W 1861 roku w ich domu w Cambridge suknia Fanny zajęła się ogniem. Henry próbował ratować partnerkę, gasząc ogień dywanem, ale kobieta doznała tak rozległych poparzeń, że zmarła niedługo po wypadku. Żywioł pozostawił ślad także na mężczyźnie. Rany na jego rękach i twarzy uniemożliwiły mu uczestniczenie w pogrzebie ukochanej. Powstałe później blizny sprawiły z kolei, że golenie stało się bardzo bolesne. W związku z tym Henry zapuścił brodę, która stała się charakterystycznym elementem jego wizerunku.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Więcej o: