Most Siekierki-Neurudnitz ma długość 785 metrów i jest położony na granicy polskiego woj. zachodniopomorskiego i niemieckiego landu Brandenburgia. W czerwcu 2022 zakończyła się jego przebudowa i od tamtej pory wielu turystów decyduje się na spacer lub przejażdżkę po moście. Okazuje się, że choć potencjał tej atrakcji jest ogromny, to Niemcy nie do końca go wykorzystują. Co takiego odróżnia polską stronę mostu od niemieckiej? Odpowiedź może szokować.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Most pieszo-rowerowy Siekierki-Neurudnitz ze względu na swoją lokalizację i przepiękne widoki stał się popularną atrakcją turystyczną. Jednak nie zawsze tak było. Konstrukcja powstała w XIX w. i początkowo służyła jako most kolejowy. Podczas II wojny światowej została zniszczona. Później most został odbudowany, jednak przez lata nie był eksploatowany. Jego najświeższa przebudowa po stronie polskiej zakończyła się w 2021 roku, natomiast po stronie niemieckiej w 2022 roku. Od tamtej pory chętnie korzystają z niego zarówno piesi, jak i rowerzyści. Okazuje się jednak, że różnice pomiędzy obydwiema stronami mostu są ogromne. Na ten fakt zwrócił uwagę niemiecki dziennik Tagesspiegel. Autor relacji z podróży nie omieszkał pochwalić sposób zagospodarowania przestrzeni po stronie znajdującej się w naszym kraju.
Po polskiej stronie znajduje się wieża widokowa, z której rozciąga się pozornie nieograniczony krajobraz. Zainstalowano wygodne ławki, a tablice z tekstem i zdjęciami wyjaśniają historyczne znaczenie konstrukcji. Odbył się tu niejeden mostowy piknik. A na polskim stałym lądzie czeka mały wózek z kawą i domowym ciastem
- czytamy. Co zatem czeka turystów po stronie niemieckiej? Niestety, tam brakuje wspomnianych udogodnień. Autor tekstu nie szczędził krytyki wobec rodzimych włodarzy.
Uwagę autora relacji z wycieczki po moście Siekierki-Neurudnitz zwrócił również porządek panujący po polskiej stronie wiszącej konstrukcji. W Niemczech jest nieco inaczej, a jednak kwestia pozostawia wiele do życzenia. Tam brakuje specjalnych zabezpieczeń, co wiąże się z zalegającymi ptasimi odchodami.
Po niemieckiej stronie jest projektowy nieużytek. Jezdnia jest zamknięta pod zabudowę, a ptasie odchody wszystko zabrudzają. Rzekę można podziwiać, jedynie stojąc przy barierce
- relacjonuje. Co więcej, zwrócił on również uwagę na fakt, że za naszą zachodnią granicą nie ma nawet możliwości zrobienia przerwy na kawę.