Daria Ładocha zdradza kulisy Azji Express: "Musimy bardzo uważać". Ekipie groziło więzienie

Daria Ładocha postanowiła zdradzić kilka tajemnic, których nie dowiemy się z programu "Azja Express". Okazuje się, że rzeczywistość na planie jest o wiele trudniejsza, niż przedstawia to telewizja. Podczas jednej z podróży ekipie groziło nawet więzienie.

"Azja Express" to popularne reality show, prowadzone przez Darię Ładochę. Podczas podróży po Azji południowej, osiem znanych par rywalizuje ze sobą, poznając miejscowe tradycje, a czasem i szokujące zwyczaje tubylców. Choć sama produkcja jest ekscytująca, to życie poza planem potrafi być jeszcze bardziej zaskakujące.

Zobacz wideo Mozil sprawdził swoje małżeństwo w „Azja Express". Dorota Mozil: Czesław to szowinista!

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

"Azja Express" 2023: Jak wygląda dzień Darii Ładochy na planie? Nie ma lekko

Daria Ładocha, prowadząca programu "Azja Express", zdradziła w jednym z najnowszych postów na Instagramie, jak wygląda jej dzień pracy. Niektórych to wyznanie może mocno zaskoczyć. Prezenterka udostępniła zdjęcie, na którym leży skulona na tylnych siedzeniach samochodu, przykryta kocem. Widać, że plan reality show jej nie oszczędza.

Mój dzień zaczyna się o 3:30. Chyba że nie ma wody, prądu i słabo z ogrzewaniem. Wtedy nie mogę umyć włosów i zaczynam o 4:00. Mieszkam w vanie. (...) Tam rozwiązuję różne problemy, uczę się scenariusza. Mój van pędzi, ponieważ musi dogonić uczestników, którzy również pędzą.

- napisała pod postem. Internauci nie kryją zdziwienia.

Byłam przekonana, że prowadząca ma wygody jak para immunitetowa, super hotele, zwiedzanie... ale się pomyliłam!

- wyznała jedna z obserwatorek Ładochy. Mieszkanie w vanie to jednak niejedyna niedogodność, z jaką spotkała się Daria.

 

Ekipa "Azji Express" musi mocno uważać. Prawie wylądowaliby w więzieniu

Nie wszystkie sceny "Azji Express" dzieją się na południu kontynentu. Jeden z odcinków miał miejsce w Turcji, gdzie ekipę nagraniową spotkały niemałe kłopoty. Daria opowiedziała o tym więcej na swoim Instagramie.

W Turcji staliśmy na placu przy meczecie. Musiałam mieć podpięty mikroport. Aby go ładnie podpiąć, musimy go zwykle sprytnie ukryć. Dźwiękowiec wszedł mi pod sukienkę, żeby pięknie zapiąć ten mikroport. Trzy minuty później przyjechała policja. Na szczęście go nie zaaresztowali, ale to był taki pierwszy moment, kiedy zauważyliśmy, że musimy bardzo uważać na różnice kulturowe.

- napisała Ładocha. Rzeczywiście podróżując do innych krajów, warto wziąć pod uwagę, że niektóre zachowania dla mieszkańców są skrajnie nieobyczajne i mogą wpędzić nas w kłopoty. W najgorszym wypadku mogłoby to skończyć się więzieniem lub wysoką karą.

Więcej o: