Tomasz Stockinger, aktor znany z roli Pawła Lubicza w serialu TVP "Klan", miał swoje pięć minut w znanym erotyku "365 dni", nagranym na podstawie bestsellera o tym samym tytule. Choć angaż w filmie był dla niego dużą odmianą, artysta miał co do efektów pewne wątpliwości.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Tomasz Stockinger to polski aktor, który od ponad 26 lat, nieprzerwanie wciela się w rolę Pawła Lubicza w serialu "Klan". Jakiś czas temu postanowił jednak podjąć się pewnego wyzwania i zagrać w erotyku. Jak wspominał w wywiadzie, którego razem z synem udzielał "Plejadzie", nie do końca wiedział, o czym właściwie jest film. "365 dni" na podstawie bestsellera Blanki Lipińskiej to produkcja opowiadająca o romansie między szefem rodziny mafijnej oraz porwaną przez niego turystką Laurą Biel, której mężczyzna daje 365 dni na pokochanie go. Stockinger otrzymał rolę ojca głównej bohaterki, a jego filmową żoną została Grażyna Szapołowska. To aktorka przeważyła o podjęciu wyzwania.
Nie wiedziałem, co to będzie. Tata też nie. Natomiast od początku było wiadomo, że jego partnerką ekranową będzie Grażyna Szapołowska. Żal więc byłoby nie skorzystać z takiej propozycji.
– zdradził w wywiadzie syn Tomasza Stockingera, Robert. Jego ojciec zdecydował się przyjąć rolę, jednak film ostatecznie go rozczarował i nie ma zamiaru występować w kolejnych odsłonach. Ma swoje powody.
Aktor, mimo ogromnej popularności, jaką zdobył film "365 dni", nie zdecydował się, aby zagrać w kolejnych częściach romantycznej opowieści. Co ciekawe, nie pojawił się nawet na premierze produkcji, za to wysłał swojego syna, by ten zdał mu ostateczną relację.
W czasie, kiedy odbywała się premiera „365 dni", tata był ciężko chory i nie mógł w niej uczestniczyć. Poszedłem więc do kina i zdałem mu relację z tego, jak mi się podobało. I w drugiej części filmu nie wziął już udziału.
– wyznał Robert Stockinger. Prawdopodobnie ojciec nie pojawiłby się na premierze, nawet jeśli byłby zdrowy. Tomasz bowiem bardzo negatywnie wyrażał się o twórcach już po zakończeniu nagrań.
Byłem rozczarowany efektem. Inaczej to sobie wyobrażałem. Wyszło z tego coś, czemu daleko do erotyku. Choć, oczywiście, sceny erotyczne mnie nie dotyczyły.
– stwierdził dobitnie, dodając po chwili, że mimo propozycji nie zdecydował się na kontynuację współpracy.
Zaproponowano mi rolę w kolejnych częściach tego filmu, ale nie bardzo miałem ochotę ją przyjąć. Okazało się, że Grażyna ma podobne zdanie, co ja.
- podsumował aktor. Choć nie zdradził dokładnie, co miał na myśli, możemy tylko podejrzewać, że nie przypadła mu do gustu fabuła i przedstawienie postaci. Najwyraźniej Stockinger pozostanie jeszcze przy odgrywaniu roli Lubicza w "Klanie", w którym czuje się jak w domu.