Wydrążył dynię, zrobił z niej łódź i przepłynął ponad 60 km. Padł fenomenalny rekord

Mieszkaniec stanu Missouri pobił rekord Guinnessa w dość nietypowy sposób. Mężczyzna wyhodował ogromną dynię, którą postanowił wydrążyć i zrobić z niej wysokiej klasy łódkę. W ten sposób przepłynął ponad 60 km. Skąd taki pomysł i jak wyglądała wyprawa?

Niekiedy ludzie wpadają na bardzo oryginalne pomysły, które później widnieją w Księdze Rekordów Guinnessa. Tak też było tym razem. Mieszkaniec stanu Missouri w USA postanowił pobić rekord, przepływając ponad 60 km w dyni. Oto jak wyglądała ta jakże niecodzienna wyprawa i samo przygotowanie. Dzięki samozaparciu i wytrwałości bez problemu pobił zeszłorocznego rekordzistę. 

Zobacz wideo Dart bije rekordy popularności i tworzy niezapomniane widowiska. O co w nim chodzi?

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zrobił łódź z dyni. Fenomenalny rekord Guinnessa ustanowiony 

W ostatnich dniach z pewnością wiele osób myślało, że wycina z dyń niesamowite rzeczy w związku z Halloween, ale ten mężczyzna bije wszystkich na głowę. Steve Kueny mieszkający w stanie Missouri w USA postanowił spróbować własnych sił i stworzył łódź z dyni, w której potem przepłynął ponad 60 km. 

Swoją przygodę rozpoczął od samego wyhodowania warzywa, które osiągnęło niesamowity rozmiar. Ważyło blisko 590 kilogramów, więc naprawdę sporo. Następnym krokiem było wydrążenie dyni i przerobienie jej w taki sposób, aby mogła służyć za łódź. Oprócz tego Steve musiał załatwiać sporo spraw biurokratycznych - zaświadczenia czy pozwolenia również zajęły ogrom czasu. Gdy już wszystko było gotowe, wyruszył w podróż życia. A jak ta wyglądała? 

 

Przepłynął w dyni ponad 60 km. Tą wyprawą pobił rekord Guinnessa

Steve miał jeden cel - pobić rekord ustanowiony rok temu przez Duene'a Hansena, który to przepłyną 60,35 km w dyni. Jego warzywo było również o wiele mniejsze od tego, którym mógł pochwalić się Steve, ponieważ ważyło 384 kilogramy, a w obwodzie miało 371 cm. Kueny swoją podróż postanowił odbyć po rzece Missouri, podobnie jak jego przeciwnik, i płynął łącznie 11 godzin. Wyprawę rozpoczął o godzinie 7:30 w Kansas City, a zakończył o 18:18 w miejscowości Napoleon, osiągając tym samym 61 km.

Sama łódź była bardzo prostą konstrukcją, a jedynym napędem były ręczne wiosła. Po zakończeniu podróży mężczyzna był nieco zmarznięty i wymęczony - nie ma się co dziwić, wiosłując przez 11 godzin non stop nietrudno o znużenie. Mimo zmęczenia, stresu i wysiłku włożonego w całą pracę, Kueny po ukończeniu wyprawy był bardzo zadowolony. Najważniejsze było dla niego to, że zostanie wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa i zapisze się na kartach historii.

Więcej o: