Wyjście do restauracji z dziećmi i znajomymi to bardzo popularny sposób na spędzenie wolnego czasu poza domem. Na taką aktywność zdecydowało się małżeństwo Lyndsey i Kyle Landmann z Florydy, jednak nie spodziewali się takiego obrotu spraw. Tej wizyty w restauracji nie zapomną przez długi czas - co wydarzyło się po obiedzie? Kelner i - jak się później okazało - również właściciel, postanowił doliczyć im opłatę za zachowanie dzieci.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Wizyta w restauracji z dziećmi to dla każdego rodzica i opiekuna nie lada wyzwanie. Niekiedy nie jesteśmy w stanie upilnować małych brzdąców w 100 procentach, jednak czy to oznacza, że kelner może doliczyć do rachunku dodatkową opłatę? Karą pieniężną za zachowanie dzieci w restauracji została obciążona m.in. rodzina Landmannów. Małżeństwo odwiedziło lokal Toccoa River w Blue Ridge w stanie Georgia wraz z trzema małymi chłopcami i czterema innymi rodzinami. Przy stole łącznie siedziało jedenaścioro dzieci, więc - jak można się domyślać - było z pewnością głośno, ale i wesoło, bo przecież o to chodzi w tego typu wyjściach. Tak do pewnego momentu myślały również te rodziny.
Przed dostarczeniem jedzenia przez kelnerów część dzieci rozmawiała, a inne grały na tabletach i smartfonach, więc wszystko było w porządku. Po posiłku niektórzy postanowili wyjść na zewnątrz i pobawić się na świeżym powietrzu i to właśnie wtedy do stolika miał podejść właściciel restauracji i poinformować pozostałych gości o dodatkowej opłacie za złe zachowanie dzieci, która zostanie doliczona do każdego rachunku. Wysokość opłaty to 50 dolarów, więc ok. 200 zł. Co ciekawe, informacja o dopłacie była zapisana w menu, lecz wcześniej goście nie zwrócili na to uwagi.
Dopłata: dla osób dorosłych, które nie potrafią sprawować opieki rodzicielskiej. Okażcie szacunek pracownikom, mieniu i sobie. Brak szacunku, brak obsługi.
- podkreślono na kartach menu, dailymail.co.uk. Jedna z mam, a dokładnie Lyndsey Landmann, która postanowiła nagłośnić całą sytuację, była w niemałym szoku. Podczas rozmowy z właścicielem restauracji goście usłyszeli, że powinni stołować się w miejscach typu fast food, jeśli chcą wprowadzać takie zamieszanie.
Sprawą zainteresowały się media, które postanowiły porozmawiać z właścicielem obiektu. Tim Richter przekazał dziennikarzom, że dodatkowa opłata została wprowadzona już kilka lat temu i nie widzi w tym nic złego. Co ciekawe, przeglądając opinię o tym miejscu, można natknąć się na sporo podobnych do tej, którą zostawiła po sobie Lyndsey Landmann. Wiele osób odradza wizyty, szczególnie jeśli ktoś wybiera się tam z dziećmi. Czy takie dodatkowe opłaty są fair? Na to pytanie z pewnością każdy z nas ma inną odpowiedź, jednak rodzina Landmannów wraz z przyjaciółmi prawdopodobnie już tam nie wróci.