Jolanta Kwaśniewska była najbardziej lubianą pierwszą damą w historii Polski. Kadencja jej męża trwała od 1995 do 2005 roku. Po dziesięciu latach mieszkania w Pałacu Prezydenckim musiała jednak go opuścić, by zrobić miejsce dla Lecha i Marii Kaczyńskich. Zanim jednak to nastąpiło, doszło między nimi do umowy. Dopiero teraz postanowiła o niej opowiedzieć.
Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Kwaśniewska o wyprowadzce z Pałacu Prezydenckiego. Było to tuż przed Bożym Narodzeniem
Mąż Jolanty Kwaśniewskiej, prezydent Aleksander Kwaśniewski sprawował swój urząd przed dwie kadencje, aż 10 lat (od 1995 do 2005 roku). Jego następcą został Lech Kaczyński, zmarły w katastrofie rządowego samolotu Tu-154 w 2010 roku. W momencie gdy wymieniała się władza, para Kwaśniewskich musiała opuścić Pałac Prezydencki tuż przed samymi świętami Bożego Narodzenia. To był czas wielu zmian i sporego stresu zarówno dla byłego prezydenta, jak i jego żony, jednak pierwsza dama postanowiła opowiedzieć o nim dopiero niedawno.
Ostatnie nasze spotkanie było z Polakami. To było wystąpienie mojego męża 22 grudnia, ostatnie prezydenckie orędzie. 23 grudnia byliśmy już na zaprzysiężeniu pana prezydenta Kaczyńskiego. To były piękne spotkania wigilijne, które bardzo głęboko zapadły w naszych sercach. To było naprawdę rozczulające, było dużo łez. Pamiętam ten moment wyjścia z pałacu, kiedy wszyscy ryczeli dookoła.
- wspomina Jolanta Kwaśniewska w najnowszym wywiadzie dla "Dzień dobry TVN". Okazuje się, że to właśnie w tym intensywnym czasie doszło do interesującego spotkania z Lechem Kaczyńskim i zawarcia pewnej koleżeńskiej umowy.
Była pierwsza dama wspomniała, że w czasie zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego poprosili nowego prezydenta o pewną przysługę. Zdarzenie to głęboko wyryło się w jej pamięci, przywołując masę wspomnień.
Po zaprzysiężeniu pana prezydenta Kaczyńskiego po raz ostatni wsiedliśmy w samolot prezydencki. Tak się umówiliśmy z prezydentem, że będziemy na zaprzysiężeniu, ale jeszcze skorzystamy z tego samolotu, żeby przewieźć wszystko to, co wtedy wokół nas było. Lecieliśmy do Szwajcarii, do siostry. Tak naprawdę nasze życie spakowaliśmy w parę walizek i z nimi wylecieliśmy.
- wyznała w rozmowie. Ich życie diametralnie się zmieniło, ale była pierwsza dama zdaje się doceniać wszystkie jego momenty. Zarówno za czasów prezydentury męża, jak i zasłużonego odpoczynku. Lecha Kaczyńskiego wspomina bardzo serdecznie i jest mu wdzięczna za okazaną sympatię i wyrozumiałość.