O gigantycznym zainteresowaniu sejmowymi posiedzeniami mówi się już od dawna. Zmiana władzy wywołała niezwykłe emocje, które wciąż nie opadły. Podsyca je liczba nietypowych wydarzeń, które od tego czasu mają miejsce w budynku Sejmu RP. To wszystko można śledzić na platformie YouTube, a zamiłowanie do oglądania transmisji z Sejmu otrzymało nawet swoją nazwę. Zjawisko okrzyknięto mianem "Sejmflix".
Media od dawna rozpisują się na temat tego, co zmiana władzy zrobiła z polską sceną polityczną. W poniedziałek 11 grudnia 2023, gdy era rządów PiS dobiegła końca, transmisję z obrad na platformie YouTube śledziło ponad cztery miliony osób. Co więcej, na ten moment kanał "Sejm RP" zebrał już 725 tys. subskrybentów. Choć eksperci zapowiadali, że zainteresowanie sejmowymi obradami będzie stopniowo spadać, politycy nie dają nawet cienia szansy na to, by takowy scenariusz mógł się spełnić. Jest to miejsce niezwykłych wydarzeń, które z pewnością jeszcze przez długi czas będą ciekawsze, niż najnowszy odcinek ulubionego serialu. "Sejmflix" - od Sejm i Netflix - czyli żartobliwe określenie obrad Sejmu, wręcz opanowało internet, stając się jedną z ulubionych rozrywek Polaków. I nie ma wobec tego żadnych wątpliwości, ponieważ transmisje online wciąż zaliczają milionowe wyświetlenia. O jakich liczbach mowa? Eksperci się pomylili, te wcale nie lecą w dół.
Sejmowy kanał na YouTube ma już 725 tys. subskrybentów, co oznacza wzrost o ponad 100 tys. osób w ciągu zaledwie miesiąca. Na tym jednak nie koniec. Drugie posiedzenie Sejmu - trwające łącznie niemalże 20 godzin - które odbyło się 16 i 17 stycznia 2024 r., zebrało razem prawie trzy miliony widzów. Takich liczb jeszcze niedawno nikt nawet nie mógł się spodziewać, a dziś stały się po prostu standardem. Jednym z "ojców" tego sukcesu jest bez wątpienia marszałek Szymon Hołowania, który słynie nie tylko ze swojego profesjonalizmu, ale także ciętego języka i wyjątkowo trafnych ripost. Filmy z jego - często niezwykle zabawnymi - wypowiedziami można znaleźć niemalże w każdym zakątku internetu, co dowodzi o skali sukcesu i popularności aktualnego Sejmu RP. Warto jednak dodać, że treści udostępniane przez kanał "Sejm RP" nie są monetyzowane ze względu na powagę insynuacji. Oznacza to, że na konto państwowe nie wpływają żadne przelewy związane z oglądalnością oraz reklamami obecnymi na platformie YouTube. Gdyby jednak to się zmieniło, w grę wchodziłyby miliony złotych.