Już jakiś czas temu w mediach zaroiło się od informacji na temat tajemniczego billboardu, który pojawił się w stolicy, a dokładniej przy Alejach Jerozolimskich, na wysokości węzła Salomea. To właśnie tam kierowcy byli "witani w Bydgoszczy". Jak to możliwe, skoro chcieli dotrzeć do Warszawy? Teraz wszystko stało się jasne. Już wiadomo, kto i dlaczego wykupił billboard - żart się udał.
O gigantycznym plakacie szybko zrobiło się bardzo głośno, a ten z pewnością zaskoczył niejednego kierowcę wjeżdżającego do stolicy Polski. Do wykupienia billboardu przyznał się tiktoker, który prowadzi kanał o nazwie @latwogang. Okazuje się, że do tego natchnął go inny influencer, a dokładniej brytyjski youtuber Max Fosh. Ten nieopodal lotniska w mieście Gatwick umieścił wielki napis "Witamy w Luton". Wszystko po to, aby wkręcić pasażerów siedzących w samolotach, że znajdują się nie w tym miejscu, w którym powinni. W tym przypadku prank był prawdziwym strzałem w dziesiątkę, ponieważ podróżujący mówili, że po ujrzeniu napisu, na pokładach za każdym razem wybuchała niemała panika.
Wtedy wpadłem na pomysł, co gdyby na wjeździe do Warszawy zrobić napis „Witamy w Bydgoszczy
- mówi na nagraniu tiktoker. Czy billboard "Witamy w Bydgoszczy" był równie trafiony? Panika mniejsza, ale za to przyczynił się do "zbudowania" bydgoskiego imperium.
Twórca internetowy Łatwogang potwierdził, że to on stoi za wykupieniem ikonicznego billboardu. Na TikToku pojawił się filmik, w którym opowiedział o całej akcji i zabrał na miejsce swojego tatę, aby pokazać mu swoje dzieło.
Na ile to oceniasz w skali 1 do 10?
- pyta go Łatwogang. Zza kamery słyszymy, że na około "dwa lata bezpośredniego pozbawienia wolności". Natomiast na facebookowym profilu bydgoszcz.pl pojawił się wpis, z którego wynika, że od tego momentu Warszawa staje się własnością Bydgoszczy.
Stało się. Przejęliśmy Warszawę. Imperium Bydgoskie staje się faktem
- zażartowali autorzy wpisu. Choć prank można uznać za udany, z pewnością nie jest on ostatnim w wykonaniu tiktokera z Radomia. Dosłownie kilka dni temu zrobiło się o nim głośno za sprawą innego żartu, na który nabrał się niemalże cały internet. Wraz z Jakubem Pateckim - znanym z Ekipy Friza - Łatwogang wybrał się do Brazylii, a przy okazji ich misją stało się spotkanie z Neymarem. Ostatni post piłkarza został wręcz zasypany komentarzami od widzów Pateca: "Please meet @patec_wariatec and @latwogang in Brazil". Jaki był tego efekt? Kilka dni później w mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie, na którym Łatwogang i PatecWariatec pozują z nikim innym, jak Neymarem. Problem był tylko jeden - na fotografii był jego sobowtór, czyli Eigon Oliveir. Prank był na tyle udany, że post polubili nawet znajomi prawdziwego Neymara.