Choć widok węży w miastach jest raczej rzadkością, to czasami zdarza się, że jakiś gad ucieknie właścicielowi z terrarium. Na początku października informowaliśmy o wężu zbożowym, który ukrył się w elewacji budynku w Lublinie. Podobne zgłoszenia są więc traktowane bardzo poważnie, również przez straż miejską w Krakowie. Udając się na tę konkretną interwencję, funkcjonariusze spodziewali się jednak raczej czegoś zupełnie innego.
Informacja o nietypowym wezwaniu pojawiła się na profilu straży miejskiej w Krakowie na Facebooku w poniedziałek 26 lutego tego roku.
Proszę o pilny przyjazd na Rynek Kleparski. Obok LOT-u, przy stojakach rowerowych leży mała kobra – taki telefon odebrał w sobotę dyżurny oddziału Śródmieście. Słysząc te słowa, natychmiast skierował we wskazany rejon patrol
- czytamy w poście. Strażnicy szybko dotarli na miejsce, gdzie "kobra" oczekiwała na nich w bezruchu. Co więcej, nie wykazała żadnej reakcji nawet wtedy, gdy się do niej zbliżono. Okazało się bowiem, że gad był gumową zabawką. Co ciekawe, nie jest to pierwsza podobna sytuacja w Krakowie. W poście przypomniano przypadek dmuchanego aligatora, który "zaatakował" mieszkańców Prądnika Białego. Największą sławę zyskał jednak krakowski lagun, o którym mówiło się nawet za granicą.
Historia z lagunem wydarzyła się w kwietniu 2021 roku. Wtedy to jeden z inspektorów Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (KTOnZ) odebrał telefon od zaniepokojonej mieszkanki, która donosiła o "lagunie na drzewie".
- Jest brązowe, siedzi na drzewie i to jest ten… noooo, ten.. lagun! – pani wykrzykuje zadowolona, że nareszcie przypomniała sobie właściwe słowo. Z trudem utrzymuję powagę. Lagun? Co to może być…?
- czytamy w relacji opublikowanej przez KTOnZ. Pracownicy podejrzewali, że może chodzić o legwana, ale pod wskazanym adresem odkryli coś bardziej zaskakującego: croissanta, czyli rogalik z francuskiego ciasta, który jakimś sposobem utknął między gałęziami bzu. Wieść o krakowskim lagunie szybko rozniosła się po całym kraju i nie tylko. Przed stworzeniami ostrzegało nawet BBC.
Choć zarówno historia o kobrze, jak i o lagunie ostatecznie zakończyły się śmiechem, to warto wykorzystać tę okazję, aby przypomnieć o niebezpieczeństwie związanym ze spotkaniem prawdziwego zwierzęcia. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z wężem, legwanem, czy innym egzotycznym osobnikiem, musimy pamiętać, że najprawdopodobniej jest ono zestresowane i w związku z tym niektóre z nich mogą zaatakować. W takich sytuacjach najlepiej nie zbliżać się do stworzenia i niezwłocznie powiadomić odpowiednie służby. Może to być policja, straż pożarna, pogotowie leśne czy nawet zoo. W miarę możliwości dobrze jest też obserwować zwierzę z dystansu, w razie gdyby postanowiło się przemieścić. Dzięki temu przeprowadzenie interwencji będzie sprawniejsze.