Sakramenty święte to ważny element wiary katolickiej. Należy jednak pamiętać, że istotny jest nie tylko ich aspekt duchowy. Większość z nich wymaga od wiernych także dopełnienia określonych formalności. Niestety wówczas często zaczynają się problemy. Przykładem może być sytuacja, gdy osoba bez chrztu świętego sama chce zostać rodzicem chrzestnym. Co można wtedy zrobić?
Jak donosi "Fakt", ofert fałszywych dokumentów kościelnych nie brakuje w internecie. Dziennik przytacza przy tym historię pani Bożeny, która chciała zostać chrzestną, ale nie miała ślubu kościelnego. Przyjaciółka zaproponowała jej zakup odpowiednich dokumentów online. Kobieta ostatecznie z tego nie skorzystała, obawiając się konsekwencji, jednak innych śmiałków nie brakuje. Jeden ze sprzedawców chwali się 400 transakcjami na swoim koncie. Co więcej, wybór jest dość szeroki.
Zapraszam wszystkich, którzy potrzebują świadectwo rodzica chrzestnego, spowiedź, bierzmowanie, akt chrztu, akt ślubu, nauki przedmałżeńskie wraz z poradnią - potwierdzone zaświadczeniem z jednej z kilku parafii w Polsce
- czytamy w opisie cytowanym przez "Fakt". Jeśli chodzi o ceny, to za dokumenty potrzebne do zostania rodzicem chrzestnym trzeba zapłacić około 200 złotych. Do tego dochodzi zaświadczenie o spowiedzi za 50 złotych i koszt przesyłki za 20 złotych, czyli w sumie 270 złotych. O podobnych przypadkach pisaliśmy też w poprzednim artykule. Zwracaliśmy wówczas uwagę na to, że jest to niezgodne z prawem i zgodnie z art. 270 Kodeksu karnego kara za fałszowanie dokumentów lub posługiwanie się nimi to grzywna, ograniczenie wolności, a nawet od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. "Fakt" dodatkowo podkreśla, że ze strony Kościoła grozi nam ekskomunika. Dlaczego więc tyle osób decyduje się podjąć takie ryzyko?
Przyczyny zakupu fałszywych dokumentów kościelnych mogą być różne. W wielu przypadkach chodzi o swoiste "pójście na łatwiznę". Dotyczy to np. nauk przedmałżeńskich, na które często jest trudno znaleźć czas w wirze przedślubnych przygotowań. Ponadto część katolików uznaje je za mało przydatne. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na problem opłat, jakich żądają księża za poszczególne usługi. Coraz częściej odchodzi się od przysłowiowego "co łaska", a zamiast tego pojawiają się konkretne cenniki. We wrześniu ubiegłego roku zrobiło się głośno o kobiecie, która chciała otrzymać paragon za taki zakup. Jej prośba oburzyła księdza, ale oceniając to z perspektywy wiernych, trudno się dziwić zniechęceniu. To z kolei skłania do szukania innych rozwiązań.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!